Estep Jennifer - 04 - Wina Gwen Frost, E-booki, Autorzy, ~ E ~, Estep Jennifer, Akademia mitu

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 1
- Muszę się do czegoś przyznać.
Logan Quinn spojrzał na mnie.
- Naprawdę, Cyganko? W czym rzecz?
Przeniosłam ciężar na drugą nogę.
- Właściwie to nie lubię kawy.
Spartanin patrzył na mnie przez chwilę, po czym jego usta uniosły się ku górze w
kpiącym uśmieszku.
- Wydaje mi się, że powinnaś wspomnieć o tym wcześniej.
Tak, pewnie powinnam, skoro jesteśmy już w kawiarni. Duża przestrzeń, wiele
wygodnych skórzanych foteli, stoły z kutego żelaza, obrazy bogów i bogiń na ścianach,
gablota pełna jagodowych bułeczek, tarty malinowej i dekadenckich serników
czekoladowych. Kaldi Coffee wygląda jak typowa kawiarnia, z wyjątkiem tego, że
wszystko było pierwszej klasy i super drogie, aczkolwiek, począwszy od fantazyjnego
ekspresu do kawy, który syczał i bekał na bogatych, ciemny aromat tej śmiesznie drogiej
kawy sprawiał, że i powietrze stawało się aromatyczne.
No i znowu, taki luksus był normą w ekskluzywnych sklepach w Cypress Mountain w
Północnej Karolinie. Dzieciaki z Akademii Mitu nie akceptują mniej niż najlepszy, więc
Kaldi było właśnie jednym z najbardziej popularnych miejsc na odpoczynek i bycie
zauważonym dla uczniów mających czas wolny, tak jak my dzisiaj.
Popołudniowe zajęcia i aktywności zostały odwołane, by wszystkie dzieciaki mogły
uczestniczyć później w jakimś wielkim zebraniu w akademickim amfiteatrze. Nie mam
pojęcia, z jakiego powodu to zgromadzenie. Pewnie ma to związek z bardziej
serdecznymi zapewnieniami od profesorów i pracowników, że każdy z wojowników
przebywających w akademii jest bezpieczny, choć Loki jest teraz na wolności.
Przez moment, przed oczami przemknęła mi pewna twarz – najbardziej ohydna twarz,
jaką kiedykolwiek widziałam. Z jednej strony, tak doskonała, ze złotymi włosami,
przeszywającymi niebieskimi oczyma i gładkimi rysami. Z drugiej zaś, tak kompletnie
zniszczona, z wiotkimi strąkami czarnych włosów, czerwonymi oczami i stopioną skórą.
Loki – zły bóg, którego uwolniłam, wbrew własnej woli.
Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Dzięki mojej psychometrii, nigdy nie zapominałam
niczego, co zobaczyłam, ale obraz dwóch twarzy Lokiego spalił moje wspomnienia. Bez
względu na to, co robię lub z kim jestem, bez względu na to, jak bardzo staram się
zapomnieć, co się wydarzyło, widziałam zakłamanego nordyckiego boga wszędzie,
gdzie poszłam. Lśniący w oknach moich sal lekcyjnych, błyszczący na powierzchni
biurka w moim dormitorium, mieniący się w lustrze, niczym diabeł siedzący na moim
ramieniu.
Ponownie zadrżałam. To wszystko sprawiło, że nie miałam siły krzyczeć, gdy
szczotkując włosy tego ranka, nagle zobaczyłam Lokiego uśmiechającego się do mnie z
łazienkowego lustra, perfekcyjna strona jego twarzy wykrzywiała się w uśmiechu, a
zniszczony bok obrzucał strasznym, szyderczym uśmieszkiem.
- Cyganko? – zapytał Logan miękkim głosem. – Czy wciąż jesteś ze mną?
Odepchnęłam wszystkie myśli związane z Lokim i wymusiłam uśmiech, choć jedyne,
czego chciałam, to owinąć wokół siebie ramiona i skulić się jak piłka w rog
- Wiem, wiem – mruknęłam. – Powinnam powiedzieć ci, że właściwie nie piję kawy.
Po prostu nie chcę zrobić czegokolwiek, co mogłoby zrujnować naszą pierwszą randkę,
a kiedy zaproponowałeś kawę…
- Ty poszłaś dalej tym torem – Logan dokończył.
Wzruszyłam ramionami.
Być może myśli o Lokim i jego podzielonej twarzy, ale kiedy spojrzałam na Logana, po
raz kolejny przypomniałam sobie, jak różni byliśmy. Po prostu, Logan Quinn był
wspaniały, z jego grubymi czarnymi włosami i intensywnymi lodowo-niebieskimi
oczyma. Jego stylowe jeansy, niebieski sweter i droga skórzana kurtka podkreślały, jak
silne i umięśnione było jego ciało.
Przy nim byłam tylko wyblakłym tłem. Najciekawsze w moim wyglądzie były
falowane brązowe włosy, dziś bardziej kręcone. Możesz spojrzeć w moje oczy, mające
niezwykły odcień fioletu, ale jedyną wyjątkową rzeczą był naszyjnik, który nosiłam.
Sześć srebrnych splotów wokół mojego gardła, a pośrodku diamentowy płatek śniegu.
Świąteczny prezent od Logana, który zawsze noszę, mimo że nie zawsze współgra z
1
No, jeśli chodzi o porównania, nie mam pojęcia skąd Autorka brała niektóre z nich…
 moim zwykłym szarym swetrem, fioletową kurtką w kratkę i nie-całkiem-stylowymi
jeansami i trampkami.
To nie tak, że tylko ubiorem się różniliśmy. Logan był okrutnym Spartańskim
wojownikiem, będącym najlepszym zawodnikiem w akademii. Ja wciąż próbuję się
dowiedzieć, jak władać mieczem, choć jestem Wybranką Nike, dziewczyną wybraną
przez Grecką boginię zwycięstwa do pomocy w walce z Lokim i jego Żniwiarzami
Chaosu tutaj, w śmiertelnym królestwie. Coś, co do tej pory, udaje mi się dość marnie,
gdyż Loki pozostaje na wolności zdecydowany pogrążyć ludzkość w drugiej Wojnie
Chaosu.
- Wiesz co, Cyganko? – powiedział Logan, po raz pierwszy przerywając moje
kłopotliwe myśli. – Nic nie może zniszczyć tej randki. Zapytaj mnie dlaczego.
- Dlaczego?
Zarzucił rękę na moim ramieniu i uśmiechnął się.
- Ponieważ jestem tu z tobą.
I nagle, wszystko było już w porządku, a ja nie mogłam oddychać.
Dlatego właśnie jestem po uszy zadurzona w Spartaninie. Logan może być zarówno
zabawny i flirtujący, jak również uparty i irytujący, a potem wygadywał rzeczy jak te.
Czy to dziwne, że byłam w nim okrutnie zakochana?
Dobra, dobra, może to zaczęło się jako zauroczenie parę miesięcy temu, ale wszystko,
co przeszliśmy, moje uczucia szybko i znacznie się pogłębiły. Przynajmniej, to, co ja
myślałam, że jest, to co mi się wydawało – to ciepłe, miękkie, szumiące uczucie
wypełniało moje serce, ilekroć Spartanin uśmiechał się do mnie, kiedykolwiek drażnił
się ze mną lub pomagał mi zapomnieć o troskach.
Jak teraz.
Westchnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Logan przytulił mnie do piersi. Nic
nie powiedział, nie musiał. Bycie obok było dla mnie wystarczające, po tym, jak
spędziliśmy te miesiące tańcząc wokół siebie.
- Jesteście gotowi złożyć zamówienie? – zapytał barista.
Podeszliśmy do lady. Spartanin poprosił potrójne espresso, gdyż uwielbia przypływ
kofeiny, podczas gdy ja zamówiłam gorącą herbatę o smaku miodu i granatu. Logan
zaczął wyciągać portfel z kieszeni jeansów, ale ja go ubiegłam i wręczyłam bariście
dwadzieścia dolarów.
- Moja kolej – powiedziałam. – W końcu, to ja w pierwszej kolejności zasugerowałam
kawę w drodze powrotnej.
Logan pokiwał głową.
- Tak zrobiłaś. W porządku, Cyganko. Twoja kolej. Tym razem. Następna runda należy
do mnie.
Dostaliśmy nasze napoje i podeszliśmy do stolika w rogu tuż obok kamiennego
kominka. Ponieważ uczniowie mieli wolne popołudnie, nie byliśmy jedynymi z
Akademii Mitu, którzy postanowili zawitać do Kaldi, by coś wypić i zjeść przed
rozpoczęciem zebrania, mającego odbyć się za kolejne pół godziny. Zauważyłam kilku
znajomych studentów, w tym Kenzie Tanaka, Spartańskiego przyjaciela Logana,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl