Ellen G. White - Wczesne Pisma, CIEKAWE KSIAZKI

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wczesne pisma
Ellen G. White
INSPIRED BOOKS
Przedmowa do pierwszego wydania „Doświadczenia i Widzeń”
Przedmowa do pierwszego wydania „Do-
świadczenia i Widzeń”
Wszyscy dobrze zdajemy sobie z tego sprawę, że wielu szcze-
rych poszukiwaczy prawdy i biblijnej świętości ma uprzedzenia do wi-
dzeń. Te uprzedzenia spowodowane są dwoma wielkimi przyczynami.
Po pierwsze tym, że fanatyzm, któremu towarzyszą fałszywe widzenia i
praktyki istnieje mniej lub więcej prawie wszędzie. To doprowadziło
wielu ze szczerych do powątpiewania w cokolwiek z tego rodzaju. Po
drugie tym, że zamanifestowanie mesmeryzmu oraz tego, co po-
wszechnie nazywa się „tajemniczym pukaniem” jest doskonale obliczo-
ne na zwiedzenie i wywołanie niewiary odnośnie do darów i działania
Ducha Bożego.
Lecz Bóg jest niezmienny. Jego działanie za pośrednictwem
Mojżesza przed obliczem faraona było doskonałe, tym niemniej Janne-
sowi i Jambresowi zezwolono na dokonywanie cudów mocą Szatana,
które przypominały cuda dokonane przez Mojżesza. Fałszerstwo poja-
wiło się również w czasach apostołów, a mimo to dary Ducha manife-
stowane były u naśladowców Chrystusa. Nie stanowi to Bożego zamia-
ru, aby pozostawić Swój lud w tym wieku niemal bezgranicznego zwie-
dzenia bez darów i objawień Swojego Ducha.
Celem fałszerstwa jest imitowanie istniejącej rzeczywistości.
Dlatego też obecne manifestowanie ducha błędu stanowi dowód tego,
że Bóg manifestuje Siebie Swoim dzieciom mocą Ducha Świętego, i że
bliski jest On wypełnienia Swojego słowa w chwale.
„I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, że wyleję Ducha Me-
go na wszelkie ciało i prorokować będą synowie wasi i córki wasze, i
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy wasi śnić będą sny”
(Dzieje Apostolskie 2:17 NP; por. Joel 2:28 BG; 3:1 NP).
Co do mesmeryzmu, zawsze uznawaliśmy go za niebezpieczny,
dlatego nie mamy z nim nic do czynienia. Nawet nigdy nie widzieliśmy
osoby we śnie mesmerycznym i nie znamy niczego w tym rodzaju z
doświadczenia.
Posyłamy to małe dzieło w nadziei, że pocieszy ono świętych.
James White, Saratoga Springs, N.Y., sierpień 1851 roku.
2
Wczesne pisma · Doświadczenie i widzenia
Przedmowa do niniejszego wydania
„Wczesnych pism”
Jedną ze znaczących gałęzi dzieła obecnej prawdy jest wyda-
wanie książek i czasopism. Nie powinno to budzić żadnego zdziwienia u
ceniących dar Ducha Proroctwa i dostrzegających dookoła siebie mio-
tanych wiatrami nauk. Oni doskonale rozumieją, że charakterystyczną
cechą publikacji zawierających prawdę jest wierne przedstawianie jej.
W niebie panuje porządek i z całą pewnością ukazuje go działalność i
praca ludu Bożego na ziemi.
Myślę, że nie potrzeba mówić o konieczności opublikowania
„Wczesnych pism”. Chciałbym jednak krótko wspomnieć o korzyściach,
jakie stoją do dyspozycji Czytelnikowi tego wydania. Obszerny indeks
powinien zainteresować wszystkich, którzy szukają inspirowanej in-
formacji tematycznej lub dotyczącej wybranego tekstu biblijnego. Nie
zaniechano także podania w nawiasach oryginalnej numeracji stron,
która koresponduje z „Comprehensive index to the writings of Ellen G.
White”. Dalsza korzyść tkwi w samym tłumaczeniu, które uwzględnia
etymologiczne aspekty języka polskiego. Czytelnik winien zwrócić uwa-
gę, że właściwszym tłumaczeniem angielskiego słowa
church
(gr.
ekklesia
)
jest polskie słowo
zbór
. Zostało to uwzględnione nie tylko w przypadku
słowa
zbór
, ale również
zebranie
(np.
zebranie
modlitewne
). Tak samo odnie-
siono się do przetłumaczenia wielu innych słów, jak na przykład
zanu-
rzenie
(nie
chrzest
) albo
Sabat
(nie
sobota
), co w pełni uwydatnia prawdę,
odrywa ją od ludzkich tradycji i umieszcza we właściwej relacji do słów
Pisma Świętego.
Andreas Matuszak, Köln, dnia 18 maja 1997 roku.
3
Moje pierwsze widzenie
Doświadczenie i widzenia
Moje pierwsze widzenie
Na życzenie drogich przyjaciół zgodziłam się na podanie krót-
kiego zarysu mojego doświadczenia i widzeń w nadziei, że pocieszy i
wzmocni ono pokorne, ufające dzieci Pańskie.
W wieku jedenastu lat doznałam nawrócenia, a mając dwana-
ście lat zostałam zanurzona i wstąpiłam w szeregi członków zboru me-
todystów. W wieku trzynastu lat słuchałam Williama Millera
wygłaszającego drugi cykl wykładów w Portland, Maine. Odczuwałam
wtedy, że nie byłam ani święta, ani gotowa na ujrzenie Jezusa. Kiedy do
członków zboru oraz grzeszników skierowano zaproszenie, aby podejść
do przodu na modlitwy, skorzystałam z pierwszej sposobności, gdyż
wiedziałam, że musi być wykonane dla mnie wielkie dzieło, abym była
przystosowana do nieba. Moja dusza pragnęła pełnego i wolnego zba-
wienia, lecz nie wiedziałam jak je uzyskać.
W 1842 roku regularnie uczęszczałam na zebrania w Portland,
Maine, na których głoszono powtórne przyjście Chrystusa, w pełni
wierząc, że Pan już wkrótce przyjdzie. Łaknęłam i pragnęłam pełnego
zbawienia, całkowitej zgodności z wolą Bożą. Dniem i nocą walczyłam,
aby nabyć ten bezcenny skarb, który nie można uzyskać za wszystkie
bogactwa tego świata. Kiedy schyliłam się przed Bogiem prosząc o to
błogosławieństwo, przedstawiona została mi powinność modlenia się
podczas ogólnego zebrania modlitewnego. Nigdy nie modliłam się na
głos podczas zebrań i uchyliłam się od tej powinności obawiając się, że
jeśli spróbuję się modlić opanuje mnie zmieszanie. Za każdym razem,
gdy zwracałam się do Pana w osobistej modlitwie, przedstawiała mi się
ta niespełniona powinność, aż przestałam modlić się i zapadłam w stan
przygnębienia, a ostatecznie w głęboką rozpacz.
W tym stanie umysłu pozostawałam przez trzy tygodnie bez
jednego promienia światła, któryby przeniknął przez otaczające mnie
gęste obłoki ciemności. Następnie miałam dwa sny, które udzieliły mi
mały promień światła i nadziei
1
. Po tym podzieliłam się moimi myślami
z moją oddaną Bogu matką. Ona powiedziała mi, że nie jestem stracona
i poradziła, abym udała się do brata Stockmana, który wówczas
wygłaszał kazania ludowi adwentowemu w Portland. Miałam do niego
1
Sny, o których tu mowa, znajdują się na stronach 64-66.
4
Wczesne pisma · Doświadczenie i widzenia
wiele zaufania, ponieważ był oddanym i miłowanym sługą Chrystusa.
Jego słowa wzruszyły mnie i doprowadziły do nadziei. Powróciłam do
domu i ponownie przyszłam przed Pana i obiecałam, że uczynię i znio-
sę wszystko, jeśli uzyskam upodobanie Jezusa. Przedstawiona została ta
sama powinność. Tego wieczoru miało odbyć się zebranie modlitewne,
w którym wzięłam udział, i gdy inni uklękli do modlitwy, drżąc
skłoniłam się z nimi, a po tym, kiedy już dwóch albo też trzech pomo-
dliło się, zanim zdałam sobie z tego sprawę otworzyłam usta do modli-
twy i obietnice Boże wydały mi się podobne tak wielu wspaniałym
perłom, które trzeba było przyjąć jedynie proszeniem o nie. Gdy mo-
dliłam się ciężar i udręka duszy, które tak długo odczuwałam, opuściły
mnie, a błogosławieństwo Boże zstąpiło na mnie niczym delikatna rosa.
Oddałam chwałę Bogu za to, co odczułam, lecz zapragnęłam więcej. Nie
mogłam być usatysfakcjonowana dopóki nie byłam napełniona pełnią
Bożą. Niewypowiedziana miłość do Jezusa napełniła moją duszę. Fale
chwały opływały mnie jedna po drugiej, aż moje ciało zesztywniało. Po-
za Jezusem i chwałą wszystko było przede mną zasłonięte i nie wie-
działam o niczym, co się działo wokół mnie.
Pozostawałam w tym stanie ciała i umysłu przez dłuższy czas, a
gdy uświadomiłam sobie co było dookoła mnie, wszystko wydawało się
odmienione. Wszystko wyglądało nowe i wspaniałe, jak gdyby chwaliło
i uwielbiało Boga. Wtedy chciałam wszędzie wyznawać Jezusa. Przez
sześć miesięcy żaden obłok ciemności nie przeszedł nad moim
umysłem. Moja dusza codziennie poiła się obfitymi łykami zbawienia.
Sądziłam, że ci, którzy miłowali Jezusa, będą również rozmiłowani w
Jego przyjściu, dlatego udałam się na zebranie klasowe i opowiedziałam
co Jezus dla mnie uczynił, a także jaką pełnią radowałam się wierząc, że
nadchodzi Pan. Prowadzący klasę przerwał mi mówiąc: „Przez meto-
dyzm”, lecz ja nie mogłam oddać chwały metodyzmowi, kiedy to
właśnie Chrystus i nadzieja Jego rychłego przyjścia były tym, co uczy-
niło mnie wolną.
Większość z członków rodziny mojego ojca wyznawała wiarę w
powtórne przyjście i ze względu na świadczenie o tej wspaniałej nauce
siedmioro z nas zostało na raz wyrzuconych ze zboru metodystów. W
owym czasie słowa proroka były dla nas niezmiernie cenne: „Powie-
dzieli wasi bracia, którzy was nienawidzą, którzy wypędzają was z po-
wodu Mojego imienia, mówiąc: Niech Pan objawi Swoją chwałę, aby-
śmy mogli oglądać waszą radość. Lecz oni będą zawstydzeni” (Izaj. 66:5
NP).
Od tego czasu, aż do grudnia 1844 roku moje radości, doświad-
czenia i rozczarowania były podobne do tych, które przeżywali moi
drodzy przyjaciele adwentowi. W tym czasie odwiedziłam jedną z na-
szych adwentowych sióstr i w poranku uklękłyśmy wokół ołtarza ro-
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl