Ellen G. White - HISTORIA ZBAWIENIA, e - Books

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Historia Zbawienia
Ellen G. White
(wydanie drugie – 1990r.)
1. Upadek Lucyfera
Lucyfer przed zbuntowaniem się był wielkim i wspaniałym aniołem, bliskim Synowi Bożemu, pełnym godności i
majestatu. Oblicze jego, podobnie jak innych aniołów, było łagodne i wyrażało radość. Czoło, wysokie i otwarte,
wskazywało na głęboki umysł. Kształty miał doskonałe, ruchy szlachetne i majestatyczne. Osobliwa światłość
promieniowała z całej postaci silniej i piękniej aniżeli z postaci innych aniołów. Jednak Chrystus, umiłowany Syn
Boży, był zacniejszy od wszystkich hufców anielskich. Stanowił jedność z Ojcem zanim stworzeni zostali aniołowie.
Lucyfer zazdrościł Jezusowi. Stopniowo przywłaszczał sobie stanowisko jakie należało się wyłącznie Chrystusowi.
Stwórca zebrał niebieskie zastępy, aby w obecności wszystkich aniołów jeszcze raz ogłosić godność Swego Syna.
Syn usiadł na stolicy z Ojcem, a wokół nich zgromadziły się zastępy świętych aniołów. Ojciec oznajmił, że Jego Syn
jest Mu równy. Gdziekolwiek znajdzie się Syn, Jego obecność będzie równoczesna z obecnością Ojca. Słów Syna
należy słuchać z takim samym posłuszeństwem, jak słów Ojca. Nadał On Swemu Synowi władzę dowodzenia
wojskiem niebieskim. Wraz z Nim miał Syn przede wszystkim współdziałać w zamierzonym stworzeniu ziemi i
wszelkiej żywej rzeczy, jaka miała na niej powstać. Syn miał wykonywać wolę i zamiary Ojca, Sam z siebie nic nie
mógł uczynić. Wola Ojca miała być wypełniona w Synu.
Lucyfer był zazdrosny o stanowisko Jezusa Chrystusa. Gdy wszyscy aniołowie skłonili się przed Chrystusem
uznając Jego zwierzchność, Jego wysoki autorytet i Jego prawomocne rządy, on też skłonił się wraz z nimi, lecz w
sercu miał złość i nienawiść. Ojciec i Syn odbyli specjalną naradę na temat planów, z którymi Lucyfer nie był
zaznajomiony. Nie rozumiał ich, nie był też dopuszczony do poznania zamiarów Bożych. Chrystus był Panem
niebios, Jego władza i autorytet miały być uznane na równi z władzą i autorytetem samego Boga. Lucyfer uważał się
za wybrańca spośród aniołów niebieskich. Był wyróżniony, lecz wyróżnienie to nie wywołało w nim wdzięczności
ani uwielbienia dla Stwórcy – dążył do zrównania się z Bogiem. Chlubił się swoją wspaniałością i wiedział, że
aniołowie szanują go. Miał do wykonania specjalne zadanie. Znajdował się blisko wszechmocnego Stwórcy, a
bezustanne promienie światłości otaczającej wiecznego Boga oświecały go w szczególny sposób. Rozmyślał nad
tym, z jaką gorliwością aniołowie wykonują jego rozkazy. Czyż szaty jego nie były lśniące i wspaniale? Dlaczegoż
Chrystus ma być bardziej czczony?
Opuścił bezpośrednią bliskość Ojca, pełen niezadowolenia i zazdrości o Chrystusa. Ukrywając właściwe zamiary,
zwołał zastępy aniołów i przedstawił im swoją sprawę. Uważając się za pokrzywdzonego opowiedział im, że Bóg
nadał Chrystusowi pierwszeństwo, pomijając jego osobę. Powiedział, że odtąd skończyła się złota wolność, z jakiej
korzystali aniołowie. Czyż nie postanowiono nad nimi Władcy, któremu odtąd muszą oddawać niewolniczą cześć?
Podkreślił, że zwołał ich po to, aby zapewnić, że już dłużej nie pozwoli zaborcy korzystać ze swych praw, że już
nigdy nie pokłoni się Chrystusowi, że sam weźmie sobie tę część, jaka powinna była jemu być przyznana i będzie
wodzem wszystkich, którzy zgodzą się pójść za nim i słuchać jego rozkazów.
Wśród aniołów powstał spór. Lucyfer i jego zwolennicy usiłowali zreformować rządy Boże. Byli niezadowoleni i
czuli się nieszczęśliwi, że nie mogli zgłębić niezbadanej Boskiej mądrości ani pojąć zamiarów ukrytych w
wywyższeniu Syna i udzieleniu Mu tak nieograniczonej władzy i takich przywilejów. Zbuntowała się więc część
aniołów przeciwko autorytetowi Syna.
Aniołowie, którzy byli wierni i lojalni, starali się pojednać potężnego, zbuntowanego anioła z wolą Stwórcy.
Wyjaśniali przeniesienie zaszczytów na Chrystusa i niezbitymi dowodami starali się przekonać Lucyfera, że nic nie
stracił na godności od czasu gdy Ojciec oznajmił, jakie zaszczyty przelał na Swego Syna. Wyraźnie tłumaczyli, że
Chrystus jest Synem Bożym, który istniał wraz z Ojcem zanim aniołowie zostali stworzeni, że zawsze stał po
prawicy Ojca i nigdy nie kwestionowano Jego łagodnego i pełnego miłości autorytetu, że nie wydawał nigdy innych
rozkazów oprócz tych, których wykonanie sprawiało radość zastępom niebieskim. Podkreślił, że Chrystus od Ojca
otrzymał szczególne zaszczyty w obecności aniołów, co w niczym nie umniejsza tej czci, jaką dotąd posiadał
Lucyfer. Aniołowie płakali, starając się usilnie nakłonić Lucyfera, by zaniechał swych niecnych zamiarów i poddał
się Stwórcy, gdyż wszystko odbywało się dotychczas w spokoju i zgodzie, po cóż więc ta niezgoda i ten
buntowniczy sprzeciw?
Lucyfer nie chciał słuchać. Odwrócił się od lojalnych i wiernych aniołów, nazywając ich niewolnikami. Wierni
aniołowie dziwili się widząc, iż udaje się Lucyferowi plan wywołania buntu. Obiecał on nowe i lepsze niż
dotychczas rządy zapewniając wszystkim całkowitą wolność. Wielu z nich zgodziło się na przyjęcie Lucyfera jako
głównego wodza. Skoro więc ujrzał, że jego poczynania znajdują posłuch, schlebiał sobie, że uda mu się przeciągnąć
wszystkich aniołów na swoją stronę, że dorówna samemu Bogu, a jego władczy głos, gdy będzie rozkazywał całemu
wojsku niebieskiemu, chętnie będzie słuchany. Wierni aniołowie ponownie przestrzegali go wskazując, jakie
następstwa pociągnie jego upór, że Ten, kto stworzył aniołów, może swoją mocą zniszczyć wszelki inny autorytet i
w jakiś niezwykły sposób upokorzyć śmiałość i niezwykły bunt. To nie do pomyślenia, aby anioł mógł sprzeciwić
się prawu Bożemu, tak świętemu jak sam Bóg. Ostrzegano zbuntowanych, aby nie słuchali zwodniczych namów
Lucyfera, radząc mu oraz wszystkim przez niego zbuntowanym, aby udali się do Boga i wyznali zło tkwiące już w
samym dopuszczeniu myśli kwestionowania autorytetu Bożego.
Wielu zwolenników Lucyfera skłonnych było usłuchać rady wiernych Bogu aniołów, odpokutować
niezadowolenie i uzyskać z powrotem zaufanie Ojca i Syna. Ale potężny buntownik oznajmił, iż znajomy jest mu
zakon Boży i wie, że gdyby teraz poddał się niewolniczemu posłuszeństwu zostanie pozbawiony swej godności i
nigdy już nie będzie mu powierzone żadne wzniosłe zadanie. Powiedział, że on sam, jak i oni zaszli już zbyt daleko,
aby można było się cofnąć, i że odważnie poniesie następstwa swego postępowania. Nigdy się nie ugnie, nie będzie
oddawać niewolniczej czci Synowi Bożemu. Twierdził, że Bóg takiego postępowania nigdy nie przebaczy, muszą
więc zabezpieczyć swą wolność i siłą zdobyć stanowisko i pozycję, jakich nie dano im dobrowolnie.
W ten sposób Lucyfer, „Nosiciel światła”, współuczestnik chwały Bożej, stojący pośród tych co otaczali stolicę
Bożą, przez swoje przestępstwo stał się szatanem – „przeciwnikiem”.
Wierni aniołowie przystąpili do Syna Bożego, by oznajmić Mu, co wśród nich zaszło. Zastali Ojca naradzającego
się ze Swym umiłowanym Synem, by dla dobra wiernych aniołów przeszkodzić szatanowi raz na zawsze w
przywłaszczaniu autorytetu. Bóg mógł natychmiast wypędzić arcyzwodziciela z nieba, lecz nie to było Jego
zamiarem. Chciał dać buntownikowi równe szansę zmierzenia swej siły i mocy z mocą i siłą Swojego Syna oraz
wiernych Mu aniołów. W tej walce każdy anioł obierze stanowisko odpowiednie dla siebie, co stanie się jawne
wszystkim. Nie było rzeczą bezpieczną, aby ktokolwiek z tych, którzy w buncie połączyli się z szatanem, pozostawał
nadal w niebie, gdyż bunt przeciwko niezmiennemu zakonowi Bożemu jest nieuleczalny. Gdyby Bóg użył Swej
mocy i ukarał wodza buntu, przychylni mu aniołowie nie ujawniliby się; wybrał przeto inną drogę, chcąc wyraźnie
okazać całemu wojsku niebieskiemu Swoją sprawiedliwość i sąd.
WOJNA W NIEBIE
Bunt przeciwko rządom Bożym był wielkim przestępstwem. Poruszyło się całe niebo. Nad uszykowanymi w
oddziały aniołami dowództwo przejął archanioł. Szatan walczył przeciwko zakonowi Bożemu; pycha kazała mu
wywyższyć samego siebie i nie pozwoliła poddać się władzy Syna Bożego, Pana niebios.
Wszystko wojsko niebieskie wezwano do stawienia się przed Ojcem, aby rozstrzygnąć każdy poszczególny
przypadek. Szatan bezwstydnie wyjawił swe niezadowolenie z tego, że Chrystus otrzymał pierwszeństwo. Stał
dumnie wyprostowany i domagał się, aby go zrównać z Bogiem i dopuścić do narad z Ojcem, by zapoznał się z Jego
zamiarami.
Bóg oświadczył szatanowi, że wyłącznie Synowi objawi Swoje tajne plany, a rodzinę niebieską wezwał wraz z
szatanem po to, aby bez zastrzeżeń okazali Mu należne posłuszeństwo; oświadczył również, że on (szatan) okazał się
niegodnym miejsca w niebie. Szatan triumfująco wskazał na swych zwolenników stanowiących prawie połowę
wszystkich aniołów i zawołał: „Ci są ze mną! Czy zechcesz i tych wypędzić i uczynić spustoszenie w niebie?”
Następnie oświadczył, że sprzeciwia się autorytetowi Chrystusa i bronić będzie miejsca w niebie siłą swej potęgi –
siłę przeciwstawi sile.
Aniołowie Boży płakali, słysząc słowa szatana i jego zuchwale przechwalanie się, a Bóg orzekł, że buntownicy
nie mogą dłużej pozostać w niebie. Chwała i szczęśliwość aniołów są uwarunkowane posłuszeństwem względem
zakonu Bożego, którym miały rządzić się istoty rozumne wyższego rzędu i nie przewidziano żadnego środka
zbawiennego dla tych, którzy ośmieliliby się przestąpić prawo. Zbuntowany szatan rozzuchwalił się i wyraził
pogardę dla zakonu Stwórcy, którego nienawidził. Twierdził, że aniołowie nie potrzebują żadnego prawa. Należy im
pozostawić swobodę postępowania według własnej woli, dowodził, że zakon jest ograniczeniem wolności i że
obalenie zakonu jest głównym celem jego obecnych poczynań.
Według zdania Lucyfera położenie aniołów wymagało poprawy. Inaczej jednak myślał Bóg, który ustanowił to
prawo i wywyższył je na równi z Sobą. Szczęście zastępów anielskich zależne było od doskonałego posłuszeństwa
względem zakonu. Każdy miał przydzielone sobie szczególne dzieło. Dopóki szatan nie rozpoczął buntu, panował w
niebie doskonały porządek i zgodne działanie. Teraz wybuchła wojna w niebie. Syn Boży, Książe niebios i Jego
wierni aniołowie wzięli udział w walce z arcybuntownikiem i tymi, którzy z nim się połączyli.
Syn Boży i Jego wierni aniołowie zwyciężyli. Szatan i jego zwolennicy zostali wygnani z nieba. Wszystkie
zastępy niebieskie uznały sprawiedliwość Bożą i złożyły Jej hołd. W niebie nie pozostał nawet ślad buntu.
Zapanowały jak dawniej pokój i zgoda... Aniołowie opłakiwali los tych, którzy niegdyś byli ich towarzyszami w
szczęściu i radości. Dotkliwie odczuwano w niebie ich brak.
Ojciec omawiał z Synem sprawę natychmiastowego wykonania planu stworzenia człowieka, który by zamieszkał
ziemię. Zamierzał wystawić człowieka na próbę, aby doświadczyć jego wierności, zanim zostanie na zawsze
zabezpieczony przed złem. Jeżeli wytrzyma próbę – na jaką Bóg zamierzał go wystawić – dorówna aniołom.
Historia Zbawienia – Ellen G. White – (wydanie drugie – 1990r.)
2. Stworzenie
Ojciec i Syn zajęli się od dawna zaplanowanym potężnym – stworzeniem świata. Ziemia wyszła z rąk Stwórcy
piękna. Znajdowały się na niej góry, pagórki i równiny, tu i ówdzie płynęły rzeki i tworzyły się skupienia wód.
Ziemia nie przedstawiała sobą rozległej jednostajnej równiny; krajobraz urozmaicały pagórki i góry, nie tak wysokie
i skaliste jak obecnie, lecz o pięknych regularnych kształtach. Nie widać było nigdzie nagich, ponurych skał, gdyż
znajdowały się one pod powierzchnią ziemi, stanowiąc niejako jej szkielet. Wody były rozmieszczone planowo.
Wzgórza, góry i równiny zdobiły rośliny, kwiaty i wszelkiego rodzaju okazałe majestatyczne drzewa, wielokrotnie
wyższe i piękniejsze, aniżeli drzewa dzisiejsze. Powietrze było czyste i zdrowe, a świat podobny do wspaniałego
pałacu. Aniołowie z zachwytem patrzyli na cudowne dzieło Boże.
Gdy ziemia była już stworzona i zwierzęta, Ojciec i Syn wykonując zamiar powzięty przed upadkiem szatana
stworzyli człowieka na Swój obraz. Działali zawsze wspólnie tak przy stworzeniu ziemi jak i wszelkich żywych istot
na niej. I rzekł Ojciec do Syna: „Uczyńmy człowieka na obraz nasz” (I Mojż. 1,26). Gdy Adam wyszedł z rąk
Stwórcy był wspaniałej postaci i pięknych kształtów. Był więcej niż dwukrotnie wyższy od ludzi żyjących obecnie
na ziemi. Cechowała go harmonijna proporcja. Rysy oblicza miał doskonałe i piękne. Nie był ani blady ani żółtawy,
lecz rumiany, tryskający obfitym zdrowiem. Ewa była nieco niższa od Adama. Głową sięgała cokolwiek ponad jego
ramię; była kształtna, doskonale proporcjonalna i nadzwyczaj piękna.
Bezgrzeszna para ludzi nie nosiła na sobie żadnego ubioru. Przyodziana była świetlaną szatą chwały, jaką
posiadali aniołowie. Póki żyła w posłuszeństwie, póty otaczała ją ta odzież bezgrzesznych istot. Mimo, że wszystko
było doskonale piękne i niczego nie brakowało na ziemi, którą Bóg stworzył, aby uszczęśliwić Adama i Ewę,
uczynił też dla nich specjalny ogród podkreślając tym swą wielką miłość do ludzi. Część swego czasu mieli
poświęcić na przyjemne zajęcia, pielęgnowanie ogrodu, część na goszczenie aniołów, słuchanie ich nauk oraz na
błogie rozmyślanie. Czynności te nie były nużące, lecz przyjemne i pokrzepiające. Wspaniały ogród miał być ich
domem.
W ogrodzie tym umieścił Pan najróżniejsze użyteczne i piękne drzewa, rodzące wspaniałe owoce o silnej woni,
piękne z wyglądu i smaczne. Przeznaczone na pokarm świętej parze. Były też krzewy winne, rosnące bujnie i pełne
owocu, niepodobne do żadnego z tych krzewów, które ludzie widzą dzisiaj. Owoce miały niezwykle duże o różnych
barwach: jedne prawie ciemne, inne purpurowe, czerwone, lub jasnozielone. Wspaniałą obfitą kiść na gałęziach
bujnego, winnego krzewu nazywano gronem. Mimo braku podpórek winne krzewy nie słały się po ziemi, lecz pięty
się w górę uginając się pod ciężarem owoców. Miłym zajęciem dla Adama i Ewy było urządzenie z gałęzi winnego
krzewu pięknych altan. W ten sposób tworzyli oni mieszkanie z żywych krzewów.
Ziemię pokrywała piękna zieleń, pachnące kwiaty różnego kształtu i koloru wyrastały bujnie dookoła. Wszystko
było wspaniałe i urocze. W środku ogrodu stało drzewo żywota, przewyższające wspaniałością wszystkie inne.
Owoce tego drzewa podobne do złocisto srebrnych jabłek, zawierały w sobie nieśmiertelność. Liście posiadały
właściwości lecznicze.
Święta para ludzi była w raju bardzo szczęśliwa. Dano im nieograniczoną zwierzchność nad wszystkimi żywymi
stworzeniami. Wokół nich harcowały cielęta i lwy, nie czyniąc nikomu krzywdy, lub kładły się drzemiąc u ich stóp.
Różne o pstrym upierzeniu ptaki, przelatywały wśród drzew i kwiatów, i krążyły nad głowami Adama i Ewy. A
słodki, melodyjny śpiew ku chwale Stwórcy odbijał się echem wśród drzew.
Adam i Ewa byli oczarowani pięknem swego rajskiego domu. Rozkoszowali się małymi śpiewakami o barwnym i
miłym dla oka upierzeniu, bez przerwy wesoło świergocącymi. Pierwsi ludzie łączyli się z nimi w harmonijnych
pieśniach miłości. Wznosili swe głosy na chwałę i uwielbienie dla Ojca i umiłowanego Syna w podzięce za dowody
miłości zewsząd ich otaczającej. Widzieli porządek i harmonię w całym stworzeniu, świadczące o nieskończonej
mądrości i umiejętności. Co chwilę odkrywali nowe piękno – większą wspaniałość swego rajskiego domu. Serca ich
wypełniała ustawicznie coraz to głębsza miłość, a usta wyrażały coraz większą wdzięczność i oddanie się swemu
Stwórcy.
SKUTKI BUNTU
W pośrodku ogrodu, blisko drzewa żywota, stało drzewo wiadomości dobrego i złego. Drzewo to otrzymało od
Stwórcy szczególne przeznaczenie – miało być rękojmią posłuszeństwa, wiary i miłości. O tym drzewie powiedział
Pan pierwszym rodzicom, że nie wolno jeść jego owocu ani się go dotykać – w przeciwnym razie umrą. Powiedział
im też, iż dowolnie mogą jeść ze wszystkich drzew sadu z wyjątkiem tego jednego, albowiem gdy zjedzą jego owoc
– umrą.
Adam i Ewa umieszczeni w tak pięknym ogrodzie mieli wszystko, co do szczęścia było potrzebne. Bóg w Swej
wszechmądrości uważał jednak za wskazane wypróbować ich wierność zanim ofiaruje im życie wieczne.
Pozostawali w łasce u Niego i mieli możność rozmawiania z Nim. Ale nie odgrodził ich od złego. Szatanowi wolno
było ich kusić. Gdyby wytrzymali próbę, pozostaliby na wieki w łasce u Boga i niebieskich aniołów.
Szatan ze zdumieniem rozglądał się w nowych warunkach. Jego szczęście skończyło się. Spoglądał na aniołów, z
którymi dawniej był tak szczęśliwy, a których wraz z nim wypędzono z nieba. Przed upadkiem żaden cień
niezadowolenia nie psuł doskonałej szczęśliwości. Teraz wszystko wyglądało inaczej. Twarze, w których niegdyś
odbijał się obraz Stwórcy, stały się posępne, wyzierała z nich rozpacz. Powstawały spory, niezgoda i gorzkie
wzajemne wyrzuty. Przed upadkiem nie było to znane. Dopiero teraz ujrzał szatan straszne skutki buntu. Przebiegł
go dreszcz, ogarnął lęk – co przyniesie przyszłość? Bał się rozmyślać; jaki będzie koniec tych rzeczy?
Nadeszła pora radosnych i szczęśliwych pieśni ku chwale Boga i umiłowanego Syna. Dawniej, będąc w niebie,
szatan kierował niebieskim chórem, podawał melodię, a wszystkie wojska anielskie łączyły się z nim. Wspaniałe
akordy rozbrzmiewały w niebie na chwałę Boga i Syna. Teraz zamiast słodkich tonów melodii, niezgoda i gniewne
słowa dolatywały do uszu sprawcy buntu. Gdzież się znajduje? Czy to wszystko nie jest jakimś strasznym snem?
Czy naprawdę jest strącony z nieba? Czy już nigdy nie otworzą się przed nim bramy niebios, aby mógł wejść? Zbliża
się godzina nabożeństwa, święci aniołowie korzą się przed Ojcem. Już nigdy nie złączy się z niebieskim chórem. Już
nigdy nie pochyli się w pokornej i świętej czci przed oblicznością wiekuistego Boga.
Gdybyż mógł z powrotem stać się takim jakim był: czystym, wiernym, posłusznym – chętnie zaniechałby
roszczeń do władzy. Teraz jest zgubiony przez swą zarozumiałość i bunt. To jeszcze nie wszystko; zwiódł innych do
buntu i przywiódł za sobą do takiego samego upadku innych aniołów, którzy nigdy nie kwestionowaliby praw nieba,
ani nie odmawiali posłuszeństwa zakonowi Bożemu, gdyby on nie zaszczepił w ich umysłach pragnienia osiągnięcia
większego dobra, większej niezależności. Oszukał ich. Teraz ciąży na nim odpowiedzialność, od której tak chętnie
chciałby się uwolnić.
Zbuntowane duchy ogarnął niepokój – nadzieje zawiodły. Zamiast większego dobra, doznały smutnych skutków
nieposłuszeństwa i znieważenia prawa. Już tymi ongiś szczęśliwymi istotami nie będzie rządzić prawo Jezusa
Chrystusa. Już nigdy duchy te nie wzruszy szczera miłość, spokój i radość, jakie zawsze odczuwały w Jego
obecności; już nigdy nie wrócą do Niego posłuszni, z głęboką czcią.
DĄŻENIE DO ODZYSKANIA STANOWISKA
Szatan drży z przerażenia przyglądając się swemu dziełu. Osamotniony pogrążył się w rozmyślaniu nad
przeszłością, teraźniejszością i planami przyszłości. Coś, jakby burza wstrząsnęło jego potężną postacią. To
przeleciał anioł z nieba. Szatan zawołał go i prosił o widzenie z Chrystusem. Tego mu nie odmówiono. Oznajmił
wówczas Synowi Bożemu, że żałuje swego buntu i pragnie z powrotem odzyskać łaskę Boga. Był gotów przyjąć
miejsce, jakie mu Pan poprzednio wyznaczył i słuchać Jego mądrych rozkazów. Chrystus zapłakał nad niedolą
szatana, lecz powiedział, że według praw Bożych nigdy już nie będzie przyjęty do nieba. Nie można je narażać na
niebezpieczeństwo! Niebo byłoby skalane, gdyby szatana przyjęto z powrotem; zarodek buntu zrodziłby znowu
grzech. Szatan pojął swe beznadziejne położenie i zrozumiał, że zrujnował nie tylko siebie ale i zastępy aniołów,
które szczęśliwie przebywałyby nadal w niebie, gdyby on pozostał wierny Stwórcy. Zakon Boży potępia, nie zna
przebaczenia.
Szatan żałował swego buntu nie dlatego, że zrozumiał nadużycie dobroci Bożej. Niemożliwym jest, aby jego
miłość do Boga tak dalece wzrosła, że zdolna by była przywieść szatana do poddania się i posłuszeństwa zakonowi,
który znieważył. Przyczyną tego pragnienia było poznanie swego nędznego stanu na skutek utraty światłości niebios,
na skutek świadomości winy oraz rozczarowania jakiego doznał widząc, że jego plany spełzły na niczym.
Stanowisko dowódcy poza niebem różniło się wielce od takiegoż zaszczytu w niebie. Nie mógł pogodzić się z utratą
swych przywilejów; było to ponad jego siły. Pragnął więc odzyskać je z powrotem.
Ta nieprzewidziana wielka zmiana stanowiska nie przyczyniła się do większego przez niego umiłowania Boga ani
mądrego i sprawiedliwego zakonu. Gdy szatan przekonał się, że nie ma dla niego możliwości odzyskania łaski u
Boga, objawił swą złość w jeszcze większej nienawiści i gniewie. Bóg wiedział, że taki bunt nie zostanie bez
następstw. Szatan starał się wynaleźć sposoby, by dręczyć niebieskich aniołów, okazując pogardę dla
zwierzchnictwa Bożego. Nie mając dostępu do bram niebieskich, czekał przy wejściu, by gdy wchodzili lub
wychodzili, drwić z aniołów i wszczynać z nimi sprzeczkę. Bóg wiedział, że szatan będzie starał się zniszczyć
szczęście Adama i Ewy. Będzie namawiać ich do buntu, wiedząc iż zasmuci tym niebo.
KNOWANIA PRZECIWKO LUDZKIEJ RODZINIE
Naśladowcy szatana przyszli do niego, a on podniósłszy się i spojrzawszy wokoło pogardliwie, zwierzył im swój
plan oderwania od Boga szlachetnego Adama i jego towarzyszki Ewy. Jeśli uda mu się w jakikolwiek sposób
przywieść ich do nieposłuszeństwa, Bóg będzie zmuszony poczynić jakieś kroki, żeby móc darować przestępstwo, a
wówczas on i upadli aniołowie znajdą się w tym szczęśliwym położeniu, że będą mogli dostąpić wraz z ludźmi
miłosierdzia Bożego. Jeżeli się ten plan nie uda, będą mogli połączyć się z Adamem i Ewą, którzy przestąpiwszy
zakon Boży, zasłużą podobnie jak oni na gniew Stwórcy. Przestępstwo Adama i Ewy zostałoby również zaliczone do
buntu – wtedy wystąpią razem, obejmą w posiadanie raj który będzie ich siedzibą. Skoro zdobędą dostęp do drzewa
żywota stojącego w pośrodku ogrodu, wspólne siły, według ich mniemania, dorównają sile świętych aniołów; wtedy
nawet sam Bóg nie będzie mógł wypędzić ich z raju.
Szatan odbył naradę z upadłymi aniołami. Nie wszyscy okazali od razu chęć wzięcia udziału w tym niepewnym i
strasznym dziele. Powiedział im, że żadnemu z nich nie powierzyłby przeprowadzenia swego zamiaru, gdyż uważa,
iż tylko on sam posiada dostateczną mądrość do wykonania tak ważnego przedsięwzięcia. Prosi, żeby zastanowili się
nad tą sprawą, on tymczasem zostawi ich i odejdzie, aby w samotności opracować dokładny plan. Starał się
przekonać ich, że była to ostatnia i jedyna nadzieja. Jeżeli plan się nie powiedzie, zginie wszelka możliwość
odzyskania utraconego stanowiska i mieszania się do spraw nieba lub jakichkolwiek stworzeń.
Szatan odszedł, aby rozmyślać nad ułożeniem planu, który dałby pewność upadku Adama i Ewy. Obawiał się
zniweczenia swoich zamiarów. Gdyby nawet udało mu się zwieść Adama oraz Ewę i sprowadzić ich do
nieposłuszeństwa względem przykazań Bożych, przez co staliby się przestępcami zakonu, nie przyniosłoby mu to
żadnej korzyści. Jego sprawa nie poprawiłaby się, przeciwnie, spotęgowałaby się jego wina. Wzdragał się na myśl
doprowadzenia świętej i szczęśliwej pary do nędzy i utrapienia, w jakie wpadł sam. To wahał się, to decydował się,
to znów zwlekał i namyślał się. Przychylni szatanowi aniołowie odszukali wodza, aby oznajmić mu swe
postanowienie. Zdecydowali pomagać jego planom, ponosząc z nim odpowiedzialność i dzieląc następstwa.
Szatan otrząsnął się z uczuć rozpaczy i słabości. Jako wódz nabrał sił do przeprowadzenia całej sprawy i
uczynienia wszystkiego, co było w jego mocy, by obalić autorytet Boga i jego Syna. Zwierzył się teraz złym duchom
ze swoich planów. Jeżeli śmiało podejdzie do Adama i Ewy i zacznie narzekać na Syna Bożego, ani przez chwilę nie
będą go słuchali, przygotowywać się będą do odparcia ataku. Strasząc wielkością swej siły, którą jeszcze posiadał
jako były anioł na wysokim stanowisku, nie osiągnie nic. Postanowił zatem chytrością i podstępem zdobyć to, czego
nie dokona namową.
ADAM I EWA OTRZYMUJĄ PRZESTROGĘ
Bóg zebrał zastępy aniołów niebieskich, aby podjąć środki zaradcze na odparcie grożącego pierwszym ludziom
zła. Na naradzie uchwalono, aby aniołowie odwiedzili raj i ostrzegli Adama przed grożącym mu
niebezpieczeństwem. Dwóch aniołów udało się szybko, aby odwiedzić pierwszych rodziców. Święta para przyjęła
ich w radosnej niewinności, wyrażając Stwórcy wdzięczność za dostarczoną obfitość dostatków. Wszystko
przeznaczone było dla ich użytku i ku ich radości, wszystko mądrze dostosowane do ich potrzeb. Ale ponad
wszystkie błogosławieństwa cenili sobie obecność Syna Bożego i świętych aniołów. Przy każdych odwiedzinach
mieli dużo do opowiadania i oznajmiania o odkryciu jakiegoś nowego piękna w otaczającej ich rajski dom
przyrodzie oraz zadawali wiele pytań o rzeczy, których jeszcze nie rozumieli.
Aniołowie chętnie i uprzejmie udzielali objaśnień. Wyjawili im też smutną historię buntu szatana i jego upadek.
Wyraźnie zaznaczyli, że w pośrodku raju umieszczone jest drzewo znajomości dobrego i złego – probierz
posłuszeństwa i miłości do Boga, i że święci aniołowie pozostają w stanie szczęśliwości i chwalebności również pod
warunkiem posłuszeństwa. Mogą tak jak ludzie przestrzegać prawo Boże i być niewymownie szczęśliwymi. Albo
nie przestrzegać zakonu, stracić swoje stanowisko i wpaść w bezgraniczną rozpacz.
Powiedzieli Adamowi i Ewie, że Bóg nie zmusza ich do posłuszeństwa, że nie pozbawia ich możności działania
przeciwko Jego woli; są istotami niezależnymi, posiadającymi własną wolę i według niej mogą przekroczyć lub nie,
jeden tylko istniejący zakaz, jaki Bóg uważał za słuszny! Jeżeli przekroczą tę wolę Bożą – z pewnością umrą.
Powiedzieli, że najbardziej wywyższony anioł, najbardziej zbliżony stanowiskiem do Chrystusa odmówił
posłuszeństwa zakonowi obowiązującemu z rozkazu Boga wszystkie niebieskie istoty; że bunt ten spowodował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl