Epikted - Diatryby(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
EPIKTET Z HIERAPOLIS
DIATRYBY
T ł umaczenie: www.zrodla.historyczne.prv.pl
Mail: historian@z.pl
MMIII®
EPIKTET Z HIERAPOLIS
Żył w latach ok. 50 – 130 n.e. Był niewolnikiem, należącym do
wyzwoleńca Nerona - Epafrodytosa, który był jednym z
faworytów cesarza. Około roku 80 n.e. zaczął uczęszczać,
jeszcze jako niewolnik na wykłady Muzoniusza Rufusa –
cynizującego stoika. Kiedy został wyzwolony, w zupełności
poświęcił się filozofii, którą był stoicyzm z elementami
cynizmu. Po wypędzeniu w r. 95 n.e. edyktem cesarza
Domicjana filozofów z Rzymu osiadł w Epirze w niewielkim
mieście Nikopolis, gdzie założył szkołę filozoficzną. Był
otaczany
przez
mieszkańców
miasta
powszechnym
szacunkiem, nazywany „Drugim Sokratesem”. Do jego szkoły
ściągała młodzież z całego Imperium Rzymskiego. Wysoko
cenił go też cesarz Hadrian, który miał go też odwiedzać w
Nikopolis.
O OPATRZNOŚ CI
Z wszystkiego, co jest, lub staje się na świecie, łatwo jest chwalić
Opatrzność, jeśli tylko człek posiada te dwie właściwości – zdolność widzenia
tego, co jest właściwe i co zdarza się wszystkim osobom, oraz przyjemne
usposobienie. Jeśeli bowiem ktoś nie będzie posiadał obydwu tych rzeczy, lub
jednej z nich, nie zobaczy celu rzeczy i zdarzeń, które są i które stają się, inny z
kolei nie będzie za nie [te rzeczy] wdzięczny, nawet gdyby je znał. Jeśli bowiem
Bóg stworzył kolory, ale nie stworzyłby możliwości ich widzenia, jakiż byłby z
nich użytek? Żaden. Absolutnie żaden. Z drugiej strony, gdyby On stworzył
zdolność widzenia, lecz nie stworzyłby przedmiotów, które podpadałyby pod
ten zmysł [wzroku], to również, zapytać można, jaki byłby z nich pożytek?
Także żaden. Przypuśćmy teraz, że On stworzyłby obie te rzeczy [zdolność
widzenia i przedmioty podpadające pod zmysł wzroku], ale nie stworzyłby
światła. W takim wypadku również one byłyby bezużyteczne. Kto to jest ten,
zatem, kto dopasował to do tego, zaś tamto do tamtego? Kto to jest ten, który
dopasował nóż do pochwy, zaś pochwę do noża? Czyż to jest nikt? I, zaprawdę,
od najmniejszej struktury rzeczy, która została kompletnie wykończona,
przyzwyczajeni jesteśmy ukazywać, że każdy czyn jest zapewne aktem jakiegoś
twórcy i że nie został uczyniony bez swej przyczyny. Czyż zatem każda z tych
rzeczy nie ukazuje swego twórcy i czyż każda z rzeczy widzialnych i zdolność
do ich postrzegania i światło nie ukazują nam Jego? I czyż istnienie męża i
niewiasty i ich pragnienie połączenia się i moc używania rzeczy stworzonych,
czyż i to nie ukazuje ich twórcy? Jeśli nie, rozważmy zatem strukturę naszej
zdolności pojmowania, według której, kiedy napotykamy przedmioty
podpadające pod zmysły, po prostu odbieramy od tych przedmiotów ich
wrażenia, ale także wybieramy coś z nich i odejmujemy i dodajemy i mieszamy
z tym nasz własny osąd o tych [napotkanych] rzeczach i, w rzeczywistości,
przechodzimy od nich do innych rzeczy, które, z przyzwyczajenia,
przypominają nam je: czyż i to nie wystarczy, żeby poruszyć ludzi i
spowodować, że nie zapomną o tych wszystkich rzeczy twórcy? Jeśli nie, to
niech nam wyjaśnią, co to jest takiego, co stwarza każdą tę rzecz z osobna, albo
czyż możliwe jest, że rzeczy tak piękne jak dzieła sztuki istnieją tylko przez
przypadek i z powodu tylko sobie właściwego ruchu?
O OPATRZNOŚ CI (KONTYNUACJA)
Nie dziw się, jeśli dla stworzeń innych niż człowiek, wszystkie rzeczy są,
aby zaspokoić potrzeby tylko ciała, nie tylko pokarm i napój, ale i także łoża i
nie mają one potrzeby ani posiadania obuwia, ani też sukna na łóżko, ani ubioru,
zaś my potrzebujemy wszystkich tych dodatkowych rzeczy. Dla zwierząt, które
nie zostały uczynione dla samych siebie, ale dla służby, nie pasowałyby te
rzeczy, tak jak i nie pasowałyby inne. Rozważyć należy, co by się stało,
gdybyśmy nie dbali tylko o siebie, ale też i o życie bydła, czy osłów, o to, jak
powinny być ubrane i obute i jak powinny spożywać jadło i zażywać napoju.
Tak, jak żołnierze są gotowi, aby słuchać rozkazów dowódcy, obuci, ubrani i
uzbrojeni, ale wszak ciężko by było dowódcy chodzić dookoła nich, aby obuć i
ubrać ten stojący przed nim tysiąc chłopa, tak też i natura stworzyła zwierzęta,
które są po to, aby służyć ludziom, gotowe, przygotowane i nie wymagające
dalszej opieki. Dlatego to jeden mały chłopiec radzi sobie z bydłem przy
pomocy tylko zwykłego kijka.
Ale my, zamiast okazywać wdzięczność, że nie musimy wykazywac takiej
samej troski o zwierzęta, jak i o nas samych, skarżymy się jeszcze Bogu o los
nas samych a jeszcze, na Zeusa i wszystkich Bogów, przecież każda z rzeczy,
które istnieją wystarczyłaby, by człowiek dostrzegł opatrzność bożą, a
przynajmniej taki człowiek, który jest skromny i cnotliwy. I rozmawiamy teraz i
tutaj nie o jakichś wielkich rzeczach, ale tylko o prostych, jak te, że mleko
powstaje z trawy, zaś ser z mleka, a wełna z futra. Kto stworzył te rzeczy i
obmyślił je?! Mówisz: „Nikt”. O! Zadziwiający jest ten twój upór i
bezwstydność!
Dobrze zatem, pomińmy wielką pracę, którą wykonuje natura i
przypatrzmy się jej małym dziełom. Czy jest jakaś bardziej bezużyteczna rzecz
niżeli włosy na brodzie? Cóż zatem? Czyż natura także nie wykorzystała ich w
możliwie najbardziej odpowiedni sposób? Czyż nie sprawiła przez to, że
mężowie odróżnieni są od niewiast? Czy natura każdego mężczyzny nie ogłasza
już z daleka: „Jestem mężczyzną, sposób w jaki chodzę, mówię, niczego więcej
nie trzeba, widzisz te znaki?”. I także samo jest w przypadku kobiet – natura
zmieszała z ich głosem jakąś miękkość, pozbawiła ich także owłosienia (na
brodzie). Odpowiesz na to: „To nie tak, „ludzkie zwierzę” powinno być
pozostawione bez żadnych oznak charakterystycznych dla swej płci i każdy
powinien być zobowiązany do oznajmienia: „Jestem mężczyzną”. Ale jak to?
Czyż te właśnie charakterystyczne cechy nie są piękne, stosowne i szacowne? O
ileż piękniejsze niż grzebień koguta, o ileż bardziej stosowne niźli nawet lwia
grzywa. Z tego powodu powinniśmy zachowywać te cechy, które dał nam Bóg,
miast je odrzucać i nie mieszać ze sobą tak dalece, jak to możliwe
wyznaczników płci.
Czy to są jedyne w nas znaki opatrzności? I jakież to słowa adekwatne są
do wyróżniania ich, stosownie do ich wartości? Czyż nie powinniśmy,
gdybyśmy tylko je rozumieli, robić nic ponad wspólne czy też oddzielne
śpiewanie hymnów i błogosławienie szczodrobliwości i opowiadanie o Jego
dobrodziejstwie? Czy nie powinniśmy, gdy kopiemy w ziemi, orzemy, jemy,
śpiewać Bogu pieśni? „Wielki zaiste jest Bóg, który dał nam narzędzia, którymi
możemy uprawiać ziemię, wielki jest Bóg, który dał nam dłonie, moc połykania,
żołądek, wzrost niedostrzegalny i oddech, gdy śpimy”. To jest pieśń, którą
śpiewać winniśmy przy każdej okazji, śpiewać ten największy i najbardziej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl