Emilka na falach zycia, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lucy Maud MontgomeryEmilka na falach �yciaPozna� 1990Rozdzia� I1"Nie b�d� ju� pija� rumianku".Te s�owa wpisa�a Emilia Byrd Starr do swego dziennika w dniu, w kt�rym wr�ci�a do domu, do Srebrnego Nowiu, uko�czywszy Wy�sz� Szko�� w Shrewsbury. Za sob� mia�a lata szkolne, a przed sob� - nie�miertelno��.By�o to symbolem. Ciotka El�bieta, pozwalaj�c Emilce na zwyk�� herbat� (stale, nie w drodze wyj�tkowej �aski!) uzna�a j� tym samym za doros��. Niekt�re osoby uwa�a�y Emilk� za doros�� panienk� ju� od d�u�szego czasu, na przyk�ad kuzyn Andrzej Murray i przyjaciel Perry Miller, kt�rzy kolejno o�wiadczyli si� o jej r�k� i jednocze�nie niemal dostali kosza. Dowiedziawszy si� o tym, ciotka El�bieta zrozumia�a, �e nie mia�oby celu dawanie Emilce rumianku. Ale mimo wszystko Emilka nie mia�a nadziei, �eby kiedykolwiek wolno jej by�o nosi� jedwabne po�czochy. Jedwabna halka "ujdzie" od biedy, gdy� jest ukryta, niewidzialna: wprawdzie szele�ci zalotnie... Ale jedwabne po�czochy s� stanowczo niemoralne.Tak wi�c Emilka (o kt�rej szeptali jej znajomi nieznajomym, i� "ona pisze") zosta�a uznana za jedn� z "pa� na Srebrnym Nowiu", gdzie nic si� nie zmieni�o od dnia jej przybycia, czyli od lat siedmiu; gdzie p�askorze�by na starym kredensie by�y zawsze te same, a dziwny cie�, rzucany na �cian� przez figurynk� etiopsk�, pada� w tym�e miejscu, w kt�rym zauwa�y�a go dziewczynka z najwy�sz� rozkosz�. Stary to by� dom, i dlatego cichy, m�dry i nieco tajemniczy. A tak�e nieco surowy, lecz niemniej mi�y. Wi�kszo�� mieszka�c�w Czarnowody i Shrewsbury s�dzi�a, �e jest to nudne miejsce dla m�odej dziewczyny, �e nieopatrznie post�pi�a Emilka, odrzucaj�c propozycj� panny Royal w sprawie posady w czasopi�mie nowojorskim. Wzgardzi� tak� sposobno�ci� zostania "kim�"! Ale Emilka, kt�ra mia�a bardzo jasny pogl�d na to, czym by� zamierza, nie uwa�a�a bynajmniej trybu �ycia w Srebrnym Nowiu za nudny, ani nie rezygnowa�a ze wspinania si� na upragnione szczyty dlatego tylko, �e pozosta�a w tym cichym zak�tku.Nale�a�a z woli Bo�ej do Starego a Szlachetnego Zakonu Poet�w. Gdyby si� by�a urodzi�a o tysi�c lat wcze�niej, czarowa�aby s�uchaczy, siedz�c po�rodku gromadki, zebranej przy ognisku i wpatrzonej w jej natchnion� twarz. W dzisiejszych czasach zmuszona by�a dociera� do swego audytorium po�rednio.Ale tematy opowie�ci s� zawsze te same bez wzgl�du na stulecie i na okolic�. Narodziny, zgony, ma��e�stwa, skandale - oto s� jedynie naprawd� ciekawe zdarzenia na �wiecie. Tak wi�c z mocnym postanowieniem w duszy przyst�pi�a Emilka do walki o s�aw� i fortun�... i o co� jeszcze, o co by�o najtrudniej. Ale pisanie nie by�o dla Emilii Byrd Starr �rodkiem do zdobycia walor�w �wiatowych ani wie�ca laurowego. By�o to co�, co ona czyni� musia�a. Zjawisko... pomys�... wszystko to, co by�o bardzo pi�kne, lub wybitnie brzydkie... dr�czy�o j�, dop�ki si� nie "wypisa�a". Z natury by�a obdarzona zmys�em humoru i poczuciem dramatycznym: komizm i tragizm �ycia przemawia�y do niej z r�wn� moc� i domaga�y si� wcielenia za pomoc� pi�ra. Ca�y �wiat nieziszczonych, a nie�miertelnych marze�, ukryty za kurtyn� rzeczywisto�ci, wzywa� j�, ��dny upostaciowienia i interpretacji..., wzywa� j� wielkim g�osem, kt�remu nie mog�a, nie �mia�a si� oprze�.Pe�na by�a m�odzie�czej rado�ci z samego faktu istnienia. �ycie poci�ga�o j�, dawa�o jej znaki zach�caj�ce i figlarne. Wiedzia�a, �e czeka j� ci�ka walka. Wiedzia�a, �e b�dzie ci�gle obra�a� uczucia s�siad�w z Czarnowody, kt�rzy chcieliby, �eby pisywa�a dla nich nekrologi i pomawiali j� o "pozowanie"; wiedzia�a, �e niejeden jej utw�r zostanie odrzucony, skrytykowany; wiedzia�a, �e nadejd� dni niemocy, podczas kt�rych nie b�dzie mog�a pisa�, kiedy daremne by�oby wszelkie usi�owanie w tym kierunku; dni, podczas kt�rych niemoc ta doprowadzi j� do takiego napi�cia nerw�w, �e za przyk�adem Marii Bashkirtseff wyrzuci za okno, wraz z gradem przekle�stw, zegar ze swego pokoju. W te dni wszystko, co przedsi�we�mie, b�dzie miernot� i banalno�ci�: w te dni chwia� si� b�dzie jej wiara w �ycie, w kt�rym wed�ug niej jest tyle� poezji co prozy; w te dni, echo owych "przypadkowych poszept�w" bog�w, w kt�re ws�uchana by�a od dzieci�stwa tak pilnie, to echo b�dzie j� tylko dra�ni� swym ��daniem nieosi�galnej doskona�o�ci i uroku, b�d�cego poza obr�bem tw�rczych mo�liwo�ci �miertelnika.Wiedzia�a, �e ciotka El�bieta toleruje, ale nie pochwala do dzi� dnia jej manii gryzmolenia. Podczas ostatnich dw�ch lat pobytu w Wy�szej Szkole Emilka, ku zdumieniu ciotki El�biety, zarobi�a sporo pieni�dzy swymi wierszami i nowelkami. St�d owa tolerancja. Ale �aden z Murray�w, �adna z Muray�wien, nie czynili nigdy niczego podobnego. A przy tym by� fakt, kt�rego zasadniczo nie lubi�a panna El�bieta Murray, fakt wyr�niania si� czym� spo�r�d otoczenia. Ciotka El�bieta niech�tnie patrzy�a na �w odr�bny �wiat Emilki, tak inny ni� �wiat Srebrnego Nowiu i Czarnowody, na to kr�lestwo bezkresne i gwiazdami usiane, w kt�rym dziewcz� zamyka�o si� nagle, do kt�rego nawet najbardziej stanowcza i najbardziej podejrzliwa z ciotek nie mia�a dost�pu! Przypuszczam, �e gdyby oczy Emilki tak cz�sto nie spogl�da�y t�sknie i smutno na otaczaj�cy �wiat, gdyby w nich by�o mniej utajonego marzenia, ciotka El�bieta odnosi�aby si� �yczliwiej do jej aspiracji. Nikt z was, nawet samowystarczalni Murrayowie ze Srebrnego Nowiu, nie lubi sta� za drzwiami, kt�re si� przed nim nigdy nie otworz�.2Ci z was, kt�rzy ju� towarzyszyli Emilce w jej zabawach w Srebrnym Nowiu i studiach w Shrewsbury* znaj� jej wygl�d zewn�trzny. Tym, kt�rzy witaj� j� teraz jako osob� obc� postaram si� zaprezentowa� jej sylwetk� jako panienki w siedemnastej wio�nie �ycia. Sz�a w�r�d klomb�w, na kt�rych z�oci�y si� chryzantemy, w �w jesienny dzie� nad brzegiem morza. By�o to czarowne ustronie, �w ogr�d w Srebrnym Nowiu. Zaciszne, pe�ne bogatych, ciep�ych barw i cudnych, cienistych alejek. Unosi�y si� tu zapachy r� i go�dzik�w, roje pszcz�, skarga wichru, dolatywa�y poszepty zatoki Atlantyku; z s�siedztwa dochodzi�y westchnienia �wierk�w z gaiku Wysokiego Jana. Emilka kocha�a ka�dy kwiatek, ka�d� pi�d� ziemi i ka�dy d�wi�k w tym ogrodzie, ka�de pi�kne, s�dziwe drzewo, a zw�aszcza jej umi�owane, zaprzyja�nione z ni� Trzy Ksi�niczki Lombardzkie, oraz wielk� sosn� po�rodku ogrodu, srebrzyst� topol� i m�odego �wierczka w k�ciku, kokietuj�cego swawolne wietrzyki. Kocha�a r�wnie� grup� bia�ych brz�z w gaiku Wysokiego Jana.* Patrz: "Emilka ze Srebrnego Nowiu" i "Emilka dojrzewa".Emilka cieszy�a si� stale, �e mieszka w�r�d tylu starych, prastarych drzew, zasadzonych i wypiel�gnowanych r�kami ludzi dawno zmar�ych, przepojonych rado�ci� lub smutkiem, kt�re kolejno przewija�y si� przez te istnienia.Smuk�a, dziewicza posta�. W�osy jak czarny jedwab. Szare oczy, podkr��one, pod kt�rymi fioletowe cienie pog��bia�y si�, ilekro� Emilka czuwa�a o niedozwolonej, ca�kiem nie-El�bieta�skiej porze, pisz�c nowelk�, albo opracowuj�c plan nowego utworu. Usta mia�a purpurowe, z Murrayowskimi do�eczkami w k�cikach. Uszy by�y spiczaste. Przypomina�y szekspirowskiego Puka. Mo�e te uszy w�a�nie i te k�ciki ust nasuwa�y niekt�rym por�wnanie z kociakiem. Prze�liczn� mia�a lini� szyi i podbr�dka. U�miech jej by� przedziwnie ujmuj�cy, powoli rozkwitaj�cy, znienacka promieniej�cy rado�ci� istnienia. A nogi by�y "skandalicznie �adne", jak je oceni�a ju� dawno stara ciotka Nancy z Ksi��ego Stawu. Policzki delikatnie zar�owione, z �atwo�ci� stawa�y si� szkar�atne. Byle co wywo�ywa�o na tej twarzyczce krwawy rumieniec: powiew wiatru od morza, nag�e ods�oni�cie si� przed jej wzrokiem b��kitnych wzg�rz na horyzoncie, czerwone maki na polu lub bia�e �agle na zatoce w cudny, wiosenny poranek, czy te� przy srebrnych blaskach ksi�yca lub wreszcie bia�y kwiatuszek w starym ogrodzie, albo cichy szept w gaiku Wysokiego Jana.Czy by�a �adna? Nie umiem powiedzie�. Nigdy nie wymieniano Emilki w szeregu pi�kno�ci czarnowodzkich. Ale kto raz jeden spoojrza� na jej twarzyczk�, ten nie zapomnia� jej ju� nigdy. Nikt nie powiedzia�by, spotkawszy Emilk� po raz drugi: "Hm... dziwnie znajom� wydaje mi si� pani..." Ca�e zast�py �licznych kobiet gas�y przy niej. �adna nie przypomina�a jej indywidualno�ci. By�a �ywa, poci�gaj�ca i czysta zarazem, jak woda. My�li nios�y j�, jak silny podmuch wiatru. Wzruszenie wstrz�sa�o ni�, jak burza krzewem r�anym. By�a jedn� z tych �ywotnych istot, o kt�rych powiadamy, gdy umar�y, �e to chyba niemo�liwe, aby one �y� przesta�y. Na tle swego praktycznego, rozs�dnego otoczenia rzuca�a blask, jak brylant. Wiele os�b j� lubi�o i r�wnie du�o jej nie lubi�o. Ale nikt nie by� w stosunku do niej oboj�tny.Razu pewnego, kiedy Emilka by�a bardzo male�ka i mieszka�a wraz ze swym ojcem w starym domku w Borze Majowym, gdzie umar� Douglas Starr, wysz�a z domu, aby przyjrze� si� t�czy. Bieg�a przez wilgotne pola i pag�rki, pe�na nadziei i wyczekiwania. Ale gdy tak bieg�a, zacz�� pada� deszcz, a cudna t�cza blad�a... nik�a... a� znik�a... Emilka sta�a sama po�r�d obcej doliny, niepewna, w kt�r� stron� si� zwr�ci�. Usta jej zadr�a�y, oczy nape�ni�y si� �zami. A� wtem podnios�a g��wk� i u�miechn�a si� pogodnie do opustosza�ego nieba.- Zjawi� si� inne t�cze - rzek�a.3Zmieni�o si� �ycie w Srebrnym Nowiu. Musia�a si� przystosowa� do tych zmian. Nieod��czne od nich by�o pewne osamotnienie. Ilza Burnley, nieodst�pna towarzyszka siedmiu lat wiernej przyja�ni, wyjecha�a do Szko�y Literatury i Deklamacji w Montrealu. Oba podlotki rozsta�y si� w�r�d �ez, �lubuj�c sobie wzajemnie dozgonn� przyja��. Nie spotkaj� si� ju� nigdy w tych samych warunkach. Bo kiedy przyjaciele, najbli�si bodaj, roz��cz� si� na czas d�u�szy, zawsze daje si� odczu� za ponownym spotkaniem pewn� obco��, pewne oddalenie. Jedno z dwojga uwa�a stale, �e to drugie nie jest takie samo. Jest to ca�kiem naturalne i nieuniknione. Cz�owiek zawsze posuwa si� naprz�d, lub si� cofa, nie stoi w miejscu. Ale kt� z nas zdo�a si� oprze� uczuciu przykre... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl upanicza.keep.pl
Lucy Maud MontgomeryEmilka na falach �yciaPozna� 1990Rozdzia� I1"Nie b�d� ju� pija� rumianku".Te s�owa wpisa�a Emilia Byrd Starr do swego dziennika w dniu, w kt�rym wr�ci�a do domu, do Srebrnego Nowiu, uko�czywszy Wy�sz� Szko�� w Shrewsbury. Za sob� mia�a lata szkolne, a przed sob� - nie�miertelno��.By�o to symbolem. Ciotka El�bieta, pozwalaj�c Emilce na zwyk�� herbat� (stale, nie w drodze wyj�tkowej �aski!) uzna�a j� tym samym za doros��. Niekt�re osoby uwa�a�y Emilk� za doros�� panienk� ju� od d�u�szego czasu, na przyk�ad kuzyn Andrzej Murray i przyjaciel Perry Miller, kt�rzy kolejno o�wiadczyli si� o jej r�k� i jednocze�nie niemal dostali kosza. Dowiedziawszy si� o tym, ciotka El�bieta zrozumia�a, �e nie mia�oby celu dawanie Emilce rumianku. Ale mimo wszystko Emilka nie mia�a nadziei, �eby kiedykolwiek wolno jej by�o nosi� jedwabne po�czochy. Jedwabna halka "ujdzie" od biedy, gdy� jest ukryta, niewidzialna: wprawdzie szele�ci zalotnie... Ale jedwabne po�czochy s� stanowczo niemoralne.Tak wi�c Emilka (o kt�rej szeptali jej znajomi nieznajomym, i� "ona pisze") zosta�a uznana za jedn� z "pa� na Srebrnym Nowiu", gdzie nic si� nie zmieni�o od dnia jej przybycia, czyli od lat siedmiu; gdzie p�askorze�by na starym kredensie by�y zawsze te same, a dziwny cie�, rzucany na �cian� przez figurynk� etiopsk�, pada� w tym�e miejscu, w kt�rym zauwa�y�a go dziewczynka z najwy�sz� rozkosz�. Stary to by� dom, i dlatego cichy, m�dry i nieco tajemniczy. A tak�e nieco surowy, lecz niemniej mi�y. Wi�kszo�� mieszka�c�w Czarnowody i Shrewsbury s�dzi�a, �e jest to nudne miejsce dla m�odej dziewczyny, �e nieopatrznie post�pi�a Emilka, odrzucaj�c propozycj� panny Royal w sprawie posady w czasopi�mie nowojorskim. Wzgardzi� tak� sposobno�ci� zostania "kim�"! Ale Emilka, kt�ra mia�a bardzo jasny pogl�d na to, czym by� zamierza, nie uwa�a�a bynajmniej trybu �ycia w Srebrnym Nowiu za nudny, ani nie rezygnowa�a ze wspinania si� na upragnione szczyty dlatego tylko, �e pozosta�a w tym cichym zak�tku.Nale�a�a z woli Bo�ej do Starego a Szlachetnego Zakonu Poet�w. Gdyby si� by�a urodzi�a o tysi�c lat wcze�niej, czarowa�aby s�uchaczy, siedz�c po�rodku gromadki, zebranej przy ognisku i wpatrzonej w jej natchnion� twarz. W dzisiejszych czasach zmuszona by�a dociera� do swego audytorium po�rednio.Ale tematy opowie�ci s� zawsze te same bez wzgl�du na stulecie i na okolic�. Narodziny, zgony, ma��e�stwa, skandale - oto s� jedynie naprawd� ciekawe zdarzenia na �wiecie. Tak wi�c z mocnym postanowieniem w duszy przyst�pi�a Emilka do walki o s�aw� i fortun�... i o co� jeszcze, o co by�o najtrudniej. Ale pisanie nie by�o dla Emilii Byrd Starr �rodkiem do zdobycia walor�w �wiatowych ani wie�ca laurowego. By�o to co�, co ona czyni� musia�a. Zjawisko... pomys�... wszystko to, co by�o bardzo pi�kne, lub wybitnie brzydkie... dr�czy�o j�, dop�ki si� nie "wypisa�a". Z natury by�a obdarzona zmys�em humoru i poczuciem dramatycznym: komizm i tragizm �ycia przemawia�y do niej z r�wn� moc� i domaga�y si� wcielenia za pomoc� pi�ra. Ca�y �wiat nieziszczonych, a nie�miertelnych marze�, ukryty za kurtyn� rzeczywisto�ci, wzywa� j�, ��dny upostaciowienia i interpretacji..., wzywa� j� wielkim g�osem, kt�remu nie mog�a, nie �mia�a si� oprze�.Pe�na by�a m�odzie�czej rado�ci z samego faktu istnienia. �ycie poci�ga�o j�, dawa�o jej znaki zach�caj�ce i figlarne. Wiedzia�a, �e czeka j� ci�ka walka. Wiedzia�a, �e b�dzie ci�gle obra�a� uczucia s�siad�w z Czarnowody, kt�rzy chcieliby, �eby pisywa�a dla nich nekrologi i pomawiali j� o "pozowanie"; wiedzia�a, �e niejeden jej utw�r zostanie odrzucony, skrytykowany; wiedzia�a, �e nadejd� dni niemocy, podczas kt�rych nie b�dzie mog�a pisa�, kiedy daremne by�oby wszelkie usi�owanie w tym kierunku; dni, podczas kt�rych niemoc ta doprowadzi j� do takiego napi�cia nerw�w, �e za przyk�adem Marii Bashkirtseff wyrzuci za okno, wraz z gradem przekle�stw, zegar ze swego pokoju. W te dni wszystko, co przedsi�we�mie, b�dzie miernot� i banalno�ci�: w te dni chwia� si� b�dzie jej wiara w �ycie, w kt�rym wed�ug niej jest tyle� poezji co prozy; w te dni, echo owych "przypadkowych poszept�w" bog�w, w kt�re ws�uchana by�a od dzieci�stwa tak pilnie, to echo b�dzie j� tylko dra�ni� swym ��daniem nieosi�galnej doskona�o�ci i uroku, b�d�cego poza obr�bem tw�rczych mo�liwo�ci �miertelnika.Wiedzia�a, �e ciotka El�bieta toleruje, ale nie pochwala do dzi� dnia jej manii gryzmolenia. Podczas ostatnich dw�ch lat pobytu w Wy�szej Szkole Emilka, ku zdumieniu ciotki El�biety, zarobi�a sporo pieni�dzy swymi wierszami i nowelkami. St�d owa tolerancja. Ale �aden z Murray�w, �adna z Muray�wien, nie czynili nigdy niczego podobnego. A przy tym by� fakt, kt�rego zasadniczo nie lubi�a panna El�bieta Murray, fakt wyr�niania si� czym� spo�r�d otoczenia. Ciotka El�bieta niech�tnie patrzy�a na �w odr�bny �wiat Emilki, tak inny ni� �wiat Srebrnego Nowiu i Czarnowody, na to kr�lestwo bezkresne i gwiazdami usiane, w kt�rym dziewcz� zamyka�o si� nagle, do kt�rego nawet najbardziej stanowcza i najbardziej podejrzliwa z ciotek nie mia�a dost�pu! Przypuszczam, �e gdyby oczy Emilki tak cz�sto nie spogl�da�y t�sknie i smutno na otaczaj�cy �wiat, gdyby w nich by�o mniej utajonego marzenia, ciotka El�bieta odnosi�aby si� �yczliwiej do jej aspiracji. Nikt z was, nawet samowystarczalni Murrayowie ze Srebrnego Nowiu, nie lubi sta� za drzwiami, kt�re si� przed nim nigdy nie otworz�.2Ci z was, kt�rzy ju� towarzyszyli Emilce w jej zabawach w Srebrnym Nowiu i studiach w Shrewsbury* znaj� jej wygl�d zewn�trzny. Tym, kt�rzy witaj� j� teraz jako osob� obc� postaram si� zaprezentowa� jej sylwetk� jako panienki w siedemnastej wio�nie �ycia. Sz�a w�r�d klomb�w, na kt�rych z�oci�y si� chryzantemy, w �w jesienny dzie� nad brzegiem morza. By�o to czarowne ustronie, �w ogr�d w Srebrnym Nowiu. Zaciszne, pe�ne bogatych, ciep�ych barw i cudnych, cienistych alejek. Unosi�y si� tu zapachy r� i go�dzik�w, roje pszcz�, skarga wichru, dolatywa�y poszepty zatoki Atlantyku; z s�siedztwa dochodzi�y westchnienia �wierk�w z gaiku Wysokiego Jana. Emilka kocha�a ka�dy kwiatek, ka�d� pi�d� ziemi i ka�dy d�wi�k w tym ogrodzie, ka�de pi�kne, s�dziwe drzewo, a zw�aszcza jej umi�owane, zaprzyja�nione z ni� Trzy Ksi�niczki Lombardzkie, oraz wielk� sosn� po�rodku ogrodu, srebrzyst� topol� i m�odego �wierczka w k�ciku, kokietuj�cego swawolne wietrzyki. Kocha�a r�wnie� grup� bia�ych brz�z w gaiku Wysokiego Jana.* Patrz: "Emilka ze Srebrnego Nowiu" i "Emilka dojrzewa".Emilka cieszy�a si� stale, �e mieszka w�r�d tylu starych, prastarych drzew, zasadzonych i wypiel�gnowanych r�kami ludzi dawno zmar�ych, przepojonych rado�ci� lub smutkiem, kt�re kolejno przewija�y si� przez te istnienia.Smuk�a, dziewicza posta�. W�osy jak czarny jedwab. Szare oczy, podkr��one, pod kt�rymi fioletowe cienie pog��bia�y si�, ilekro� Emilka czuwa�a o niedozwolonej, ca�kiem nie-El�bieta�skiej porze, pisz�c nowelk�, albo opracowuj�c plan nowego utworu. Usta mia�a purpurowe, z Murrayowskimi do�eczkami w k�cikach. Uszy by�y spiczaste. Przypomina�y szekspirowskiego Puka. Mo�e te uszy w�a�nie i te k�ciki ust nasuwa�y niekt�rym por�wnanie z kociakiem. Prze�liczn� mia�a lini� szyi i podbr�dka. U�miech jej by� przedziwnie ujmuj�cy, powoli rozkwitaj�cy, znienacka promieniej�cy rado�ci� istnienia. A nogi by�y "skandalicznie �adne", jak je oceni�a ju� dawno stara ciotka Nancy z Ksi��ego Stawu. Policzki delikatnie zar�owione, z �atwo�ci� stawa�y si� szkar�atne. Byle co wywo�ywa�o na tej twarzyczce krwawy rumieniec: powiew wiatru od morza, nag�e ods�oni�cie si� przed jej wzrokiem b��kitnych wzg�rz na horyzoncie, czerwone maki na polu lub bia�e �agle na zatoce w cudny, wiosenny poranek, czy te� przy srebrnych blaskach ksi�yca lub wreszcie bia�y kwiatuszek w starym ogrodzie, albo cichy szept w gaiku Wysokiego Jana.Czy by�a �adna? Nie umiem powiedzie�. Nigdy nie wymieniano Emilki w szeregu pi�kno�ci czarnowodzkich. Ale kto raz jeden spoojrza� na jej twarzyczk�, ten nie zapomnia� jej ju� nigdy. Nikt nie powiedzia�by, spotkawszy Emilk� po raz drugi: "Hm... dziwnie znajom� wydaje mi si� pani..." Ca�e zast�py �licznych kobiet gas�y przy niej. �adna nie przypomina�a jej indywidualno�ci. By�a �ywa, poci�gaj�ca i czysta zarazem, jak woda. My�li nios�y j�, jak silny podmuch wiatru. Wzruszenie wstrz�sa�o ni�, jak burza krzewem r�anym. By�a jedn� z tych �ywotnych istot, o kt�rych powiadamy, gdy umar�y, �e to chyba niemo�liwe, aby one �y� przesta�y. Na tle swego praktycznego, rozs�dnego otoczenia rzuca�a blask, jak brylant. Wiele os�b j� lubi�o i r�wnie du�o jej nie lubi�o. Ale nikt nie by� w stosunku do niej oboj�tny.Razu pewnego, kiedy Emilka by�a bardzo male�ka i mieszka�a wraz ze swym ojcem w starym domku w Borze Majowym, gdzie umar� Douglas Starr, wysz�a z domu, aby przyjrze� si� t�czy. Bieg�a przez wilgotne pola i pag�rki, pe�na nadziei i wyczekiwania. Ale gdy tak bieg�a, zacz�� pada� deszcz, a cudna t�cza blad�a... nik�a... a� znik�a... Emilka sta�a sama po�r�d obcej doliny, niepewna, w kt�r� stron� si� zwr�ci�. Usta jej zadr�a�y, oczy nape�ni�y si� �zami. A� wtem podnios�a g��wk� i u�miechn�a si� pogodnie do opustosza�ego nieba.- Zjawi� si� inne t�cze - rzek�a.3Zmieni�o si� �ycie w Srebrnym Nowiu. Musia�a si� przystosowa� do tych zmian. Nieod��czne od nich by�o pewne osamotnienie. Ilza Burnley, nieodst�pna towarzyszka siedmiu lat wiernej przyja�ni, wyjecha�a do Szko�y Literatury i Deklamacji w Montrealu. Oba podlotki rozsta�y si� w�r�d �ez, �lubuj�c sobie wzajemnie dozgonn� przyja��. Nie spotkaj� si� ju� nigdy w tych samych warunkach. Bo kiedy przyjaciele, najbli�si bodaj, roz��cz� si� na czas d�u�szy, zawsze daje si� odczu� za ponownym spotkaniem pewn� obco��, pewne oddalenie. Jedno z dwojga uwa�a stale, �e to drugie nie jest takie samo. Jest to ca�kiem naturalne i nieuniknione. Cz�owiek zawsze posuwa si� naprz�d, lub si� cofa, nie stoi w miejscu. Ale kt� z nas zdo�a si� oprze� uczuciu przykre... [ Pobierz całość w formacie PDF ]