Elegia, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stefan �eromskiElegiaUpodobania nasze (m�wi� o upodobaniach ludzi wielkich) trudne bywaj� cz�stokro�do wyt�omaczenia. Ja na przyk�ad nami�tnie lubi� przep�dza� poranki na ch�rzenaszego ko�cio�ka...Zaledwie rozpocznie si� "prymaria", wst�puj� na kr�te schody z czerwonychcegie�, z kt�rych ka�d� wy��obi�y do po�owy liczne pokolenia organist�w,chodz�cych t�dy Godzien' nie; otwieram ma�e drzwi i zawsze �yczliwym u�miechemodpowiadam na taki� u�miech w�adcy ch�ru, pana Anzelma Wiewi�rskiego, postaciznanej i popularnej w okolicy naszej, jak pos�g Kopernika z KrakowskiegoPrzedmie�cia w Warszawie.Podczas gdy posta� znana jak warszawski pos�g Kopernika stwarza tony dziwne,niesforne, jakby ob��kane, z przyjemno�ci� zapuszczam oko w ciemn� g��bi�gotyck�, pe�n� szczeg�lnego p�mroku, powa�n� i, nie wiedzie� czemu,naprowadzaj�c� my�li smutne.Bia�y, figlarny promie� porannego s�o�ca odchyla niekiedy przemoc� kraj kotary zli�ci lip i kasztan�w, os�aniaj�cej w�skie okna, i wkracza w t� ustro�po�wi�con� Bogu: rozcina smugi i k��by niebieskiego dymu kadzid�a, skacze pozrujnowanej posadzce z piaskowca, wst�puje ostro�nie na brudne, chropowate,odwiecznym py�em okryte, pe�ne p�ytkich zag��bie� �ciany, zagl�da w szczelinyocienione paj�czynami i wygania mroki wieczyste, co jak stada czarnych p�az�wwychodz� ze szczelin i uciekaj� przed nim w wiecznie ciemne k�ty ostro�uk�w;jakby ze czci� dotyka marmurowych, kroplami wilgoci zalanych tablic pami�tkowychi zdaje si�, pogr��ony w zadumie g��bokiej, odczytywa� imiona m��w zgas�ych oddawna...Ile razy podmuch wiatru wzmo�e si�, ga��zie sosen, grab�w z ledwie rozwini�tymilisteczkami i r�owawe p�ki kasztan�w kiwaj� si�, niby zatopione w modlitwie, ik�ad� na ramach okien. W�wczas spada, po�lizgn�wszy si� na gzemsie okna,szatanwiatr. Rozbije si� �miertelnie na kamieniach, zawyje z b�lu, zepnie napazury, pragn�c dosi�gn�� okien, a widz�c, �e nigdzie wyj�cia nie ma, chodzi jakz�odziej doko�a filar�w, cicho mrucz�c, pr�buje obrywa� chor�gwie i zrzuca�obrazy - a� wreszcie poczyna bi� g�ow� o �ciany, wi� si� w spazmach, �kaj�cdzikim, przejmuj�cym p�aczem...Zag�usza go dopiero j�k organ�w. Do j�ku tego przyzwyczajonym by� trzeba. Co domnie, lubi� te pos�pne, dysonansowe tony, podobne do g��bokich westchnie�nieszcz�ciem udr�czonego ch�opa, te ni st�d, ni zow�d w poch�d ton�w powa�nychwpadaj�ce weso�e allegra, podobne do �piewki dziewczyny, kt�ra upada podci�arem pracy w skwarne letnie po�udnie.Opr�cz mnie i pana Anzelma obecny jest zawsze na ch�rze Tomek czy Szymek -"kalikancista". Jest to wyrostek mniej wi�cej dwudziestoletni, mocno ospowaty, zg�ow� w kszta�cie garnka, poros�� p�owym w�osem, kt�ry czesze tylko w niedziel�i �wi�ta "z wystawieniem".Oczy ma kalikancista bladoniebieskie, patrz�ce zawsze oboj�tnie, w pr�ni�, poch�opsku. Wiosenn� por� ubranie jego sk�ada si� z dziwnie d�ugiej zgrzebnejkoszuli, pod szyj� na czerwon� wst��eczk� zwi�zanej i przepasanej paskiem. Spodkoszuli wymykaj� si� spodnie si�gaj�ce do kostek. Wielkie, z ��tej sk�rychodaki bez cholew dope�niaj� reszty jego odzie�y.Tomek czy Szymek jest w�asno�ci� zarz�du parafii. Wychowano go, nauczono �piewa�godzinki, kalikowa�, je�dzi� z dobrodziejem "po kol�dzie" i spe�nia� wszelkiegospodarsko-ko�cielne obowi�zki. Po nabo�e�stwie pasa byd�o. Pan Wiewi�rskizapewnia� mi� niejednokrotnie, �e "bestyja" g�os ma dobry - "dokumentny"...Kilka dni temu trafi�em na nabo�e�stwo �a�obne, odprawiane nad trumn� m�odejdziewczyny, jednej z naj�adniejszych i najbogatszych gospodarskich c�rek,zmar�ej niespodziewanie...Nad przyczyn� tej dziwnej �mierci namedytowa�y si� ju� ciotki i kumoszki,naszepta�y przyjaci�ki. Pierwsze i drugie siedzia�y obecnie w �awkach i,ocieraj�c mokre od �ez twarze, kiwa�y �a�o�nie g�owami.Bia�a, sosnowa, w niebieskie kwiaty pomalowana trumna sta�a po�rodku ko�cio�a naniskim katafalku, mi�dzy dwoma szeregami gromnic.Organista wy�piewa� ju� Dies illa..., wypada�o �piewa� "Witaj, Kr�lowo nieba"...a �e, jak mi si� otwarcie przyzna�, nie by� "w sztosie" - kaza� �piewa�kalikanci�cie. Mrugaj�c figlarnie powiekami, nachyli� mi si� do ucha panWiewi�rski i szepta�:- Prosz� ja pana dobrodzieja, ten, kt�rego tu pan dobrodziej widzi, nicpo�,zaleca� si� tak�e do nieboszczki Sroczanki... Ha, ha! A jak�e... Bywa�o, po�lemygo pa�� byd�o - ju�ci byd�o w �ycie, a tego nie ma... Gdzie? Z Marynk� nazap�ociu wyszczerzaj� do siebie z�by. W zimie - ani utrzymaj! Tu byd�u trzazadawa�, a ten drze pod okna Sroki - mryga� na nieboszczk�, Panie �wie� jej...- Mia� �piewa�? - wtr�ci�em.- No, dalej - jazda! - zakomenderowa� mistrz, zast�puj�c ucznia w kalikowaniu iakompaniuj�c mu jedn� r�k�. Ch�opak zbli�y� si� ku organom. Oczy mia�przys�oni�te rz�sami, zbiela�e wargi dr�a�y mu - "zawstydany" by� bardzo. Min�ad�uga chwila, nim �piewa� zacz��. Pierwszy d�wi�k jego g�osu s�aby by�,nie�mia�y i dr��cy. Za pierwszym nast�pi� drugi, bardziej ju� twardy, lecz jakbyrozbity, podobny do d�wi�ku poderwanej nagle palcami struny wiolonczeli. NagleSzymek podni�s� g�ow�, wyprostowa� si�, zblad� jak p��tno, r�koma uczepi� si�balustrady ch�ru i za�piewa�...G�os jego wznosi� si� i jakby zaokr�gla�, a� wreszcie rozla� si� pie�ni�szerok�.Pierwszy raz s�ysza�em �piew taki. By�o w tym �piewie co� porywaj�co swojskiego,jakby przed zm�czonym obczyzn� wzrokiem odkry� si� nagle krajobraz rodzinny...Z oczu Szymka spada�y krople �ez. Nie �piewa� ju�, ale oddawa� si� szalonemuszcz�ciu, bezmiernej rado�ci, jakiej do�wiadcza artysta w natchnieniu. Chwilamiwia�a z jego pie�ni jaka� nieokie�znana, dzika si�a m�odo�ci - chwilami ko�ysa�asi� ta pie�� w mi�osnym wzruszeniu, jak si� ko�ysze �an �ytni pod wiatrupodmuchem - by spa�� za chwil� do drgaj�cych �ka�.Melodia znana sta�a si� czym� nowym, oryginalnie stworzonym przez �piewaka, ika�dy jej d�wi�k by� okrzykiem niezd�awionej, brutalnej, ch�opskiej nami�tno�ci,zanurzonej w otch�ani oszala�ego �alu bez wyj�cia po bezcennej stracie.Gdy wy�piewa� ostatnie t�skne tony, do nawo�ywa� podobne, zas�oni� oczy r�kawemkoszuli i jak szalony rzuci� si� ku drzwiom...K O N I E C [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl