Epidemie i zarazy - ANTOLOGIA, Ebooki w TXT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANTOLOGIAEpidemie i zarazy2008Wydanie polskieData wydania:2008Wydawca:Fabryka Slow sp. z o.o.www.fabryka.ple-mail: biuro@fabryka.plISBN 978-83-7574-048-6Wydanie elektroniczneTrident eBookstridentebooks@gmail.comKazdy nosi w sobie dzume, nikt bowiem nie jestod niej wolny. I trzeba czuwac nad soba nieustannie,zeby w chwili roztargnienia nie tchnac dzumy w twarzdrugiego czlowieka i zeby go nie zakazic.Albert Camus DzumaAndrzej PilipiukUrodzony w 1974 roku, pisac zaczal wczesnie, juz w piatej klasie szkoly podstawowej. Tworzenie wlasnych swiatow stanowilo dla niego ucieczke przed siermiezna rzeczywistoscia. Brak wiary we wlasne sily spowodowal, ze pierwsze teksty wydal drukiem pozno - dopiero na studiach.Zadebiutowal na lamach "Feniksa" i byl to dobry poczatek. Od tej pory konsekwentnie kroczyl wytyczona sciezka, stajac sie z czasem jednym z najpoczytniejszych polskich pisarzy.Dzis dorobek Andrzeja to przeszlo setka opowiadan zebranych w siedmiu odrebnych zbiorach, dwie trylogie i kilka samodzielnych powiesci. Fabryka Slow opublikowala dotad 15 ksiazek jego autorstwa. Proza Pilipiuka byla tlumaczona na czeski i rosyjski. W wolnych chwilach, pod pseudonimem Tomasz Olszakowski, wydal dziewietnascie tomow kontynuacji przygod Pana Samochodzika.AndrzejPilipiukParowozSiedzielismy w mojej kawalerce. Wiatr gwizdal ponuro w przewodach wentylacyjnych. Po trzecim piwie zdecydowalem sie pociagnac wreszcie goscia za jezyk.-Wspominales, ze masz dla mnie supertemat na artykul - zagadnalem. - Moze uchylisz rabka tajemnicy?-Kojarzysz nazwe miasteczka Michalowice?-Niestety. - Pokrecilem glowa. - A co sie tam stalo? Kregi w zbozu znalezli?-To dziwne miejsce - powiedzial powaznie Slawek. - Chore. Czarny czakram...-A konkretnie? - zapytalem.-Ludzie tam umieraja. Umieraja czesciej, nizby to wynikalo ze zwyklej statystyki.-Okolica nie sprzyja zdrowiu? Czy moze klatwa rzucona przez poganskich kaplanow?-Ech, ty hieno z brukowca...-Nasza gazeta to powazne pismo dla... - zaczalem.-Powazne gazety nie drukuja zdjec golych babek kolo programu telewizyjnego. A, pal diabli.-A wiec Michalowice to przekleta wies?-Azebys wiedzial. Cos jest nie tak. Pewne, khmm... Oczywiscie wysoce poufne dane szpitalne wskazuja, ze cos tam jest mocno nie tak.-Byles na praktykach i... - podchwycilem.-W szpitalu rejonowym w Kielcach. Wyobraz sobie, jak trafia im sie ktos z Michalowic, to staja na uszach, by go odeslac do Radomia, coby sobie nie psuc statystyk.-Moge sie domyslac. A na co choruja ci ludzie?-Na raka. Czasem na bialaczke. A tych ze zwykla anemia to na tuziny trzeba liczyc. Albo powiem inaczej. Jedna dziesiata wszystkich zgonow z powodu nowotworow to ludzie z tamtej gminy i dwu sasiednich. Do tego masa zawalow i udarow, jakies zmiany zwyrodnieniowe stawow...-Jak sie to ma do reszty powiatu?-Trzy-, moze czterokrotna "nadwyzka".-Geny czy jakis czynnik kancerogenny? - zainteresowalem sie.-Cholera wie.-Od dawna?-Trudno ocenic... Ale to istna wiocha tredowatych.Westchnalem. Temat wydal mi sie srednio ciekawy. Chociaz z drugiej strony, gdyby dac odpowiedni tytul... Na przyklad ten, ktory sam mi nieswiadomie podpowiedzial: "Wioska tredowatych". Brzmi niezle... Tylko czy w ogole brac sie za to? Kupa roboty, a efekt trudny do oszacowania.-Sprobuje sie troche rozejrzec - powiedzialem. - Znasz w okolicy jakas kwatere?-U proboszcza w Michalowicach. Sympatyczny czlowiek, od niedawna tam siedzi. Ludzie w okolicy intelektern nie blyszcza, nie ma z kim pogadac... Jesli chcesz, moge do niego przedzwonic chocby dzisiaj.-Widze, ze postanowiles zobaczyc to zadzumione miejsce na wlasne oczy?-Nie, mialem w ramach praktyk badania przesiewowe w miejscowej szkole. Od razu powiem, ze nic ciekawego. Troszke te dzieciaki nizsze niz u reszty populacji, ale na terenach popegeerowskich to norma.-Moze i faktycznie warto sie temu przyjrzec?Zamyslilem sie.* * *Informacji o Michalowicach bylo niewiele. Wioska i parafia zalozone zostaly w koncu osiemnastego wieku. W polowie dziewietnastego w okolicy znaleziono niewielkie zloze miedzi. Eksploatowano je przez kilkadziesiat lat i porzucono. Obecnosc kopalni pozwolila wiosce zamienic sie w miasteczko. W czasie budowy kolei linie poprowadzono trzy kilometry od osady. Zbudowano niewielki dworzec i stacje zaopatrywania parowozow w wode. Po zamknieciu wyrobisk niedaleko osady ruszyly dwa niewielkie kamieniolomy. W latach dwudziestych probowano wznowic wydobycie rud miedzi, ale wyniki nie byly zachecajace. Tuz przed wybuchem wojny miasteczko liczylo trzy tysiace mieszkancow, w tym okolo pieciuset Zydow. Funkcjonowala tam gorzelnia, spoldzielnia rolnicza, wzorcowa mleczarnia, chlewnia i warsztat produkcji narzedzi rolniczych. Po wojnie liczba ludnosci stopniala do tysiaca trzystu, a potem juz tylko spadala... Spoldzielnie upanstwowiono i szybko zdechla, mieszkancom zafundowano "nowe, lepsze zycie" w PGR...Jechalem przez wioche, rozgladajac sie wokolo. Dawno nie widzialem tak koszmarnej dziury. Stare domy najwidoczniej rozebrano, wzdluz drogi straszyly gierkowskie klocki i budynki z pustakow obite, lub nie, sidingiem. Kilka pegeerowskich barakow straszylo odrapanymi scianami. Betonowe ogrodzenia, plastikowe krasnale w ogrodkach. Sklepik, grupka meneli przyrosnietych do laweczki.Zabytkow Michalowice nie posiadaly zadnych. Z monografii o okolicy wiedzialem, ze kosciol spalil sie dwukrotnie - w polowie XIX wieku i w czasie pierwszej wojny swiatowej. Obecna swiatynia nie miala jeszcze stu lat. Z drewnianej synagogi nie zostalo nic, na kirkucie ocalaly ponoc trzy macewy. Nic ciekawego, nic, o co mozna by zaczepic oko. Ba, nie bylo tu nawet osrodka zdrowia, w ktorym mozna by pogadac z lekarzami.Dojechalem zapuszczona droga do ruin niewielkiego dworca kolejowego. Linie zlikwidowano jeszcze na poczatku lat dziewiecdziesiatych. Budynek nie mial nawet dachu.-Duuupa - mruknalem.Okolica wygladala odpychajaco. Nie bylo tu kompletnie nic ciekawego... Chociaz nie. Okoliczne wzgorza byly ladne. Amator pieszych wedrowek mogl znalezc tu niejedna dobra sciezke. Zajechalem przed plebanie i zaparkowalem obok "cienko-cienko" nalezacego zapewne do proboszcza.* * *-A wiec chce pan napisac artykul o tym, ze ludzie tu umieraja - zadumal sie ksiadz Michal.Siedzielismy w przytulnym gabinecie na plebanii. Pilismy kawe i zagryzalismy ciasteczkami domowej roboty. W okna bil ciezki jesienny deszcz. Na dworze bylo juz zupelnie ciemno.-Taka praca. - Wzruszylem ramionami. - Jesli przy okazji uda sie odkryc przyczyne, to przeciez nie zachowam tego w sekrecie. Ludzie maja prawo wiedziec takie rzeczy.-Slusznie. - Kiwnal glowa. - A wiec sadzi pan, ze jest jakas przyczyna? Jedna przyczyna wielu roznych smierci?-To Gory Swietokrzyskie - powiedzialem. - Stare, czesciowo majace pochodzenie wulkaniczne. Eksploatowano tu miedz, olow, podobno nawet zloto... Gleba i wody moga byc skazone zwiazkami olowiu, moze arsenu. Tak zapytam, czy widzial ksiadz u swoich parafian taki czarny pasek na zebach?-Dbalosc o higiene jamy ustnej nie jest ich mocna strona. - Zadumal sie. - Czarne zeby?-Czarna albo szara kreska przecinajaca poziomo szkliwo. Czasem moze byc w ksztalcie litery V.-Chyba nie. A co to takiego?-Jeden z charakterystycznych objawow przewleklego zatrucia olowiem.-Nie przypominam sobie. - Pokrecil glowa. - A nie moze to byc jakas epidemia? Zaraza? Sa przeciez bakcyle, ktore atakuja rozne narzady wewnetrzne.-Nie wydaje mi sie. Slyszalem, ze istnieja wprawdzie bakterie i wirusy mogace wywolac rozne odmiany raka, ale nie znam konkretow.-Zawaly serca ponoc moga byc zwiazane z prochnica. Gdzies slyszalem, ze nieleczone zeby zwiekszaja ryzyko. Niestety, nie mielismy w seminarium podstaw medycyny... Wiem, ze depresje moga zwiekszac ryzyko zachorowan, ale sa typowe raczej dla ludzi wyksztalconych, a w tej okolicy nie mamy takich wielu.-Szkoda, ze Slawek jest na urlopie - westchnalem. - Podrzucil mi temat jak zdechlego kota, a sam drapnal poopalac sie na tureckiej riwierze...-Przeciez badal wszystkie dzieciaki w szkole i robil kobietom mammografie - zauwazyl duchowny. - Gdyby przyczyna byla latwa do ustalenia, sam by sie tym zajal. A w kazdym razie zdolalby ja zidentyfikowac.-Fakt...-Spac pora. - Ksiadz spojrzal na zegarek. - Milo sie gawedzi, ale musze o szostej rano msze odprawic...Dopilem resztki z filizanki i powedrowalem do pokoju goscinnego. Stare, XIX-wieczne loze czekalo, kuszac snieznobiala, krochmalona posciela. Pietnascie minut pozniej spalem juz jak zabity.* * *Ranek byl chlodny i wilgotny. W nocy dlugo padal deszcz, na dworze panowal dokuczliwy ziab. Wyszedlem z cieplego kosciola. Zasunalem suwak kurtki. Cmentarzyk ulokowano kolo swiatyni. Ruszylem miedzy mogily i wtedy z miejsca uwierzylem we wszystko, co powiedzial kumpel lekarz. Nagrobki wrecz krzyczaly do mnie ze wszystkich stron. Kroczylem przez zroszona trawe, odczytujac daty. Zyl lat dwadziescia osiem, zyl lat trzydziesci, zyla lat dwadziescia dwa...Wyciagnalem notatnik i bezwiednie zaczalem notowac cyfry. Obszedlem kosciol po luku i znalazlem sie na starszej czesci cmentarza. Przedwojenne grobowce, ozdobione masywnymi krzyzami... Patrzylem na wyryte w kamieniu daty. Zyl lat osiemdziesiat szesc, dziewiecdziesiat dwa, siedemdziesiat dziewiec...-Widze, ze juz pan weszy - uslyszalem glos ksiedza Michala. - Niepotrzebnie pan tu lazi i buty w trawie moczy.-Tak? - zdziwilem sie.-Przeciez to wszystko szybciej mozna sprawdzic na plebanii w ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl upanicza.keep.pl
ANTOLOGIAEpidemie i zarazy2008Wydanie polskieData wydania:2008Wydawca:Fabryka Slow sp. z o.o.www.fabryka.ple-mail: biuro@fabryka.plISBN 978-83-7574-048-6Wydanie elektroniczneTrident eBookstridentebooks@gmail.comKazdy nosi w sobie dzume, nikt bowiem nie jestod niej wolny. I trzeba czuwac nad soba nieustannie,zeby w chwili roztargnienia nie tchnac dzumy w twarzdrugiego czlowieka i zeby go nie zakazic.Albert Camus DzumaAndrzej PilipiukUrodzony w 1974 roku, pisac zaczal wczesnie, juz w piatej klasie szkoly podstawowej. Tworzenie wlasnych swiatow stanowilo dla niego ucieczke przed siermiezna rzeczywistoscia. Brak wiary we wlasne sily spowodowal, ze pierwsze teksty wydal drukiem pozno - dopiero na studiach.Zadebiutowal na lamach "Feniksa" i byl to dobry poczatek. Od tej pory konsekwentnie kroczyl wytyczona sciezka, stajac sie z czasem jednym z najpoczytniejszych polskich pisarzy.Dzis dorobek Andrzeja to przeszlo setka opowiadan zebranych w siedmiu odrebnych zbiorach, dwie trylogie i kilka samodzielnych powiesci. Fabryka Slow opublikowala dotad 15 ksiazek jego autorstwa. Proza Pilipiuka byla tlumaczona na czeski i rosyjski. W wolnych chwilach, pod pseudonimem Tomasz Olszakowski, wydal dziewietnascie tomow kontynuacji przygod Pana Samochodzika.AndrzejPilipiukParowozSiedzielismy w mojej kawalerce. Wiatr gwizdal ponuro w przewodach wentylacyjnych. Po trzecim piwie zdecydowalem sie pociagnac wreszcie goscia za jezyk.-Wspominales, ze masz dla mnie supertemat na artykul - zagadnalem. - Moze uchylisz rabka tajemnicy?-Kojarzysz nazwe miasteczka Michalowice?-Niestety. - Pokrecilem glowa. - A co sie tam stalo? Kregi w zbozu znalezli?-To dziwne miejsce - powiedzial powaznie Slawek. - Chore. Czarny czakram...-A konkretnie? - zapytalem.-Ludzie tam umieraja. Umieraja czesciej, nizby to wynikalo ze zwyklej statystyki.-Okolica nie sprzyja zdrowiu? Czy moze klatwa rzucona przez poganskich kaplanow?-Ech, ty hieno z brukowca...-Nasza gazeta to powazne pismo dla... - zaczalem.-Powazne gazety nie drukuja zdjec golych babek kolo programu telewizyjnego. A, pal diabli.-A wiec Michalowice to przekleta wies?-Azebys wiedzial. Cos jest nie tak. Pewne, khmm... Oczywiscie wysoce poufne dane szpitalne wskazuja, ze cos tam jest mocno nie tak.-Byles na praktykach i... - podchwycilem.-W szpitalu rejonowym w Kielcach. Wyobraz sobie, jak trafia im sie ktos z Michalowic, to staja na uszach, by go odeslac do Radomia, coby sobie nie psuc statystyk.-Moge sie domyslac. A na co choruja ci ludzie?-Na raka. Czasem na bialaczke. A tych ze zwykla anemia to na tuziny trzeba liczyc. Albo powiem inaczej. Jedna dziesiata wszystkich zgonow z powodu nowotworow to ludzie z tamtej gminy i dwu sasiednich. Do tego masa zawalow i udarow, jakies zmiany zwyrodnieniowe stawow...-Jak sie to ma do reszty powiatu?-Trzy-, moze czterokrotna "nadwyzka".-Geny czy jakis czynnik kancerogenny? - zainteresowalem sie.-Cholera wie.-Od dawna?-Trudno ocenic... Ale to istna wiocha tredowatych.Westchnalem. Temat wydal mi sie srednio ciekawy. Chociaz z drugiej strony, gdyby dac odpowiedni tytul... Na przyklad ten, ktory sam mi nieswiadomie podpowiedzial: "Wioska tredowatych". Brzmi niezle... Tylko czy w ogole brac sie za to? Kupa roboty, a efekt trudny do oszacowania.-Sprobuje sie troche rozejrzec - powiedzialem. - Znasz w okolicy jakas kwatere?-U proboszcza w Michalowicach. Sympatyczny czlowiek, od niedawna tam siedzi. Ludzie w okolicy intelektern nie blyszcza, nie ma z kim pogadac... Jesli chcesz, moge do niego przedzwonic chocby dzisiaj.-Widze, ze postanowiles zobaczyc to zadzumione miejsce na wlasne oczy?-Nie, mialem w ramach praktyk badania przesiewowe w miejscowej szkole. Od razu powiem, ze nic ciekawego. Troszke te dzieciaki nizsze niz u reszty populacji, ale na terenach popegeerowskich to norma.-Moze i faktycznie warto sie temu przyjrzec?Zamyslilem sie.* * *Informacji o Michalowicach bylo niewiele. Wioska i parafia zalozone zostaly w koncu osiemnastego wieku. W polowie dziewietnastego w okolicy znaleziono niewielkie zloze miedzi. Eksploatowano je przez kilkadziesiat lat i porzucono. Obecnosc kopalni pozwolila wiosce zamienic sie w miasteczko. W czasie budowy kolei linie poprowadzono trzy kilometry od osady. Zbudowano niewielki dworzec i stacje zaopatrywania parowozow w wode. Po zamknieciu wyrobisk niedaleko osady ruszyly dwa niewielkie kamieniolomy. W latach dwudziestych probowano wznowic wydobycie rud miedzi, ale wyniki nie byly zachecajace. Tuz przed wybuchem wojny miasteczko liczylo trzy tysiace mieszkancow, w tym okolo pieciuset Zydow. Funkcjonowala tam gorzelnia, spoldzielnia rolnicza, wzorcowa mleczarnia, chlewnia i warsztat produkcji narzedzi rolniczych. Po wojnie liczba ludnosci stopniala do tysiaca trzystu, a potem juz tylko spadala... Spoldzielnie upanstwowiono i szybko zdechla, mieszkancom zafundowano "nowe, lepsze zycie" w PGR...Jechalem przez wioche, rozgladajac sie wokolo. Dawno nie widzialem tak koszmarnej dziury. Stare domy najwidoczniej rozebrano, wzdluz drogi straszyly gierkowskie klocki i budynki z pustakow obite, lub nie, sidingiem. Kilka pegeerowskich barakow straszylo odrapanymi scianami. Betonowe ogrodzenia, plastikowe krasnale w ogrodkach. Sklepik, grupka meneli przyrosnietych do laweczki.Zabytkow Michalowice nie posiadaly zadnych. Z monografii o okolicy wiedzialem, ze kosciol spalil sie dwukrotnie - w polowie XIX wieku i w czasie pierwszej wojny swiatowej. Obecna swiatynia nie miala jeszcze stu lat. Z drewnianej synagogi nie zostalo nic, na kirkucie ocalaly ponoc trzy macewy. Nic ciekawego, nic, o co mozna by zaczepic oko. Ba, nie bylo tu nawet osrodka zdrowia, w ktorym mozna by pogadac z lekarzami.Dojechalem zapuszczona droga do ruin niewielkiego dworca kolejowego. Linie zlikwidowano jeszcze na poczatku lat dziewiecdziesiatych. Budynek nie mial nawet dachu.-Duuupa - mruknalem.Okolica wygladala odpychajaco. Nie bylo tu kompletnie nic ciekawego... Chociaz nie. Okoliczne wzgorza byly ladne. Amator pieszych wedrowek mogl znalezc tu niejedna dobra sciezke. Zajechalem przed plebanie i zaparkowalem obok "cienko-cienko" nalezacego zapewne do proboszcza.* * *-A wiec chce pan napisac artykul o tym, ze ludzie tu umieraja - zadumal sie ksiadz Michal.Siedzielismy w przytulnym gabinecie na plebanii. Pilismy kawe i zagryzalismy ciasteczkami domowej roboty. W okna bil ciezki jesienny deszcz. Na dworze bylo juz zupelnie ciemno.-Taka praca. - Wzruszylem ramionami. - Jesli przy okazji uda sie odkryc przyczyne, to przeciez nie zachowam tego w sekrecie. Ludzie maja prawo wiedziec takie rzeczy.-Slusznie. - Kiwnal glowa. - A wiec sadzi pan, ze jest jakas przyczyna? Jedna przyczyna wielu roznych smierci?-To Gory Swietokrzyskie - powiedzialem. - Stare, czesciowo majace pochodzenie wulkaniczne. Eksploatowano tu miedz, olow, podobno nawet zloto... Gleba i wody moga byc skazone zwiazkami olowiu, moze arsenu. Tak zapytam, czy widzial ksiadz u swoich parafian taki czarny pasek na zebach?-Dbalosc o higiene jamy ustnej nie jest ich mocna strona. - Zadumal sie. - Czarne zeby?-Czarna albo szara kreska przecinajaca poziomo szkliwo. Czasem moze byc w ksztalcie litery V.-Chyba nie. A co to takiego?-Jeden z charakterystycznych objawow przewleklego zatrucia olowiem.-Nie przypominam sobie. - Pokrecil glowa. - A nie moze to byc jakas epidemia? Zaraza? Sa przeciez bakcyle, ktore atakuja rozne narzady wewnetrzne.-Nie wydaje mi sie. Slyszalem, ze istnieja wprawdzie bakterie i wirusy mogace wywolac rozne odmiany raka, ale nie znam konkretow.-Zawaly serca ponoc moga byc zwiazane z prochnica. Gdzies slyszalem, ze nieleczone zeby zwiekszaja ryzyko. Niestety, nie mielismy w seminarium podstaw medycyny... Wiem, ze depresje moga zwiekszac ryzyko zachorowan, ale sa typowe raczej dla ludzi wyksztalconych, a w tej okolicy nie mamy takich wielu.-Szkoda, ze Slawek jest na urlopie - westchnalem. - Podrzucil mi temat jak zdechlego kota, a sam drapnal poopalac sie na tureckiej riwierze...-Przeciez badal wszystkie dzieciaki w szkole i robil kobietom mammografie - zauwazyl duchowny. - Gdyby przyczyna byla latwa do ustalenia, sam by sie tym zajal. A w kazdym razie zdolalby ja zidentyfikowac.-Fakt...-Spac pora. - Ksiadz spojrzal na zegarek. - Milo sie gawedzi, ale musze o szostej rano msze odprawic...Dopilem resztki z filizanki i powedrowalem do pokoju goscinnego. Stare, XIX-wieczne loze czekalo, kuszac snieznobiala, krochmalona posciela. Pietnascie minut pozniej spalem juz jak zabity.* * *Ranek byl chlodny i wilgotny. W nocy dlugo padal deszcz, na dworze panowal dokuczliwy ziab. Wyszedlem z cieplego kosciola. Zasunalem suwak kurtki. Cmentarzyk ulokowano kolo swiatyni. Ruszylem miedzy mogily i wtedy z miejsca uwierzylem we wszystko, co powiedzial kumpel lekarz. Nagrobki wrecz krzyczaly do mnie ze wszystkich stron. Kroczylem przez zroszona trawe, odczytujac daty. Zyl lat dwadziescia osiem, zyl lat trzydziesci, zyla lat dwadziescia dwa...Wyciagnalem notatnik i bezwiednie zaczalem notowac cyfry. Obszedlem kosciol po luku i znalazlem sie na starszej czesci cmentarza. Przedwojenne grobowce, ozdobione masywnymi krzyzami... Patrzylem na wyryte w kamieniu daty. Zyl lat osiemdziesiat szesc, dziewiecdziesiat dwa, siedemdziesiat dziewiec...-Widze, ze juz pan weszy - uslyszalem glos ksiedza Michala. - Niepotrzebnie pan tu lazi i buty w trawie moczy.-Tak? - zdziwilem sie.-Przeciez to wszystko szybciej mozna sprawdzic na plebanii w ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]