Elizabeth Lowell - Nie oklamuj mnie, E-book PL, Romans, Lowell Elizabeth
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytuł oryginału
Tell Me No Ltea
Pierwsze wydanie
WorldwldeBooks1986
Przekład
Krzysztof Sokołowski
Redakcja
Sławomir Chojnacki
Marta Budna
Konsultacja
Teresa Lechowska
Korekta
Małgorzata Juras
Ewa Popławska
Ewa Piasecka
Catlin omal nie krzyknął ze zdumienia. Wyrwany nagle
z wygodnej teraźniejszości, przeniósł się w przeszłość, kie
dy kobieta uczyła go prawdziwego znaczenia słowa „zdra
da". Zapłaciłby za tę lekcję życiem, gdyby nie refleks pew
nego człowieka. Kobieta zginęła. Zginał również ów czło
wiek. Mężczyzna, znany wówczas jako Jacques-Pierre Ro
usseau, przeżył.
Patrzył na leżącą na dłoni starą, chińską monetę. Metal
umyślnie przecięto na połowy poprzez cienkie, delikatne
linie układające się w obraz jaskółki w locie; ptakowi po
zostało tylko jedno skrzydło. Na linii cięcia miedź błysz
czała jak bezkrwista rana. Moneta wydała mu się znajoma,
a jednocześnie, w jakiś nieokreślony sposób, obca. Zbyt
często oglądał drugą połowę jaskółki, tę połowę, którą nosił
przy sobie jako amulet na szczęście. Połowę, która trafiła
do jego rąk w innym świecie, w innym życiu.
Dawno temu, daleko, w obcym kraju.
Spojrzał na szczupłą, wyprostowaną postać Chen Yi.
- Interesująca pamiątka - powiedział głosem bez wyra
zu. - Wielka szkoda, że kłoś ją tak zniszczył. Monety z cza
sów dynastii Han to rzadkość.
- Pańskie znajomości powinny umożliwić połączenie
obu tych części - stwierdził cicho Chen.
O
1986 by Two of
a
Kind, Inc.
© tor the Polish edition by Arlekin
- Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
Warszawa 1993
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu
z Harlequin Enterprises B.V.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekołwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
- żywych czy umarłych - jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy wydawnictwa Harleąuin
i
znak serii Harlequin Bestseller są zastrzeżone.
Skład i łamanie
SfudfeO
Printed in Germany by Elsnerdruck
ISBN 83-7070-294-5
Indeks 354422
LA.
6
Elizabeth Lowell • NIE OKŁAMUJ MNIE
NIE OKŁAMUJ MNIE • Elizabeth Lowell
7
- Tak? A czy ma pan przy sobie brakującą połowę?
-Ten słowny pojedynek stracił już jakiekolwiek znaczenie.
Brakującą część trzymał w kieszeni. Pozostało mu tylko
upewnić się, że to nie przypadek sprawił, iż Chen ma tę
monetę, że to nie gra, mająca zapewnić Chińczykowi zdo
bycie jego zaufania.
Chen czekał. Twarz miał nieruchomą, podobnie jak Cat-
lin.
- Skąd pan ją ma?
- Od człowieka, który także nazywał się Chen.
- W Chinach aż roi się od Chenów.
- Tak.
Chen mocno zaciągnął się, duszącym, chińskim papie
rosem. Była to oznaka nałogu, a nie zdenerwowania. Nie
należał do ludzi, którzy łatwo się denerwują.
Ostry zapach papierosowego dymu, dziwna w intonacji
angielszczyzna Chena oraz stara chińska moneta sprawiły,
że Catlin doznał wrażenia rzeczywistości jakby ze snu. Nie
należał jednak do głupców ufających wrażeniom. Adrena
lina, krążąca w żyłach wzburzoną falą, przypominała mu,
że ta noc i ta chwila są aż nazbyt rzeczywiste, a być może
nawet śmiertelnie niebezpieczne.
- Od którego z Chenów ją pan otrzymał? - Podrzucił
zniszczoną monetę, złapał, znów podrzucił i znów złapał.
W pełni kontrolował głos i ciało - ciało gotowe na wszy
stko, nawet na śmierć.
- Dostałem ją wraz z wiadomością od... - Chen za
milkł nagle, szukając w pamięci słów, będących dokład
nym odpowiednikiem chińskiego określenia i nie znalazł
ich. - Jak nazywa się po angielsku syn bratanka bratanka
brata mojego ojca?
- Dziewiąta woda. - W głosie Catlina czuło się kpinę.
- Ach!
Dźwięk ten w niczym nie przypominał lekkiego wes
tchnienia, jakim posługują się Amerykanie. Był ostrym,
słownym potwierdzeniem zdobycia przewagi. To, bardziej
niż bezustannie palone papierosy bez filtra, fałda mongol
ska i złotawy odcień skóry, dowodziło, że Chen to miesz
kaniec Chin kontynentalnych.
- Przecięta moneta dotarła do mnie wraz z wiadomo
ścią od mojej dziewiątej wody, Chen Jiangshi.
W pamięci Catlina odżyły wspomnienia. Na chwilę
wrócił tam, do południowo-wschodniej Azji, znów poczuł
dotknięcie przesuwających się po jego rozpalonym ciele
dłoni Mei, woń jej podniecenia i paraliżujący strach, kiedy
podczas orgazmu wymierzyła mu w twarz z pistoletu. Wie
dział wtedy, że jest prawie martwy, że kobieta, która w tej
chwili wije się pod nim z rozkoszy, w następnej go zastrze
li, że został zdradzony na wiele sposobów i że nie zdoła ich
policzyć i nazwać. Strzały, konwulsyjne drganie ciała, ko
lejne strzały i leżące na nim zakrwawione zwłoki kobiety,
którą kochał. I Chen Jiangshi, padający obok maty, umiera
jący i do końca usprawiedliwiający się i przeklinający swą
zdradziecką kuzynkę, Genevieve Mei Chen Deneuve.
Później dostał przeciętą monetę i wiadomość, że pewne
go dnia dotrze do niego jej druga połowa, a także prośba,
którą może zignorować lub spełnić, według uznania.
Przyglądał się uważnie milczącemu mężczyźnie, czeka
jącemu teraz na jego decyzję.
- Jeśli mogę pomóc, pomogę - powiedział krótko. -
A co się tyczy Chen Jiangshi, to można o nim powiedzieć,
że był prawdziwym mężczyzną. Przyniósł chwałę swej
rodzinie i przodkom.
Chen pochylił się lekko. Jego cienkie, niemal białe wło
sy zafalowały.
- Powiedziano mi - szepnął - że niezależnie od noszo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl upanicza.keep.pl
Tytuł oryginału
Tell Me No Ltea
Pierwsze wydanie
WorldwldeBooks1986
Przekład
Krzysztof Sokołowski
Redakcja
Sławomir Chojnacki
Marta Budna
Konsultacja
Teresa Lechowska
Korekta
Małgorzata Juras
Ewa Popławska
Ewa Piasecka
Catlin omal nie krzyknął ze zdumienia. Wyrwany nagle
z wygodnej teraźniejszości, przeniósł się w przeszłość, kie
dy kobieta uczyła go prawdziwego znaczenia słowa „zdra
da". Zapłaciłby za tę lekcję życiem, gdyby nie refleks pew
nego człowieka. Kobieta zginęła. Zginał również ów czło
wiek. Mężczyzna, znany wówczas jako Jacques-Pierre Ro
usseau, przeżył.
Patrzył na leżącą na dłoni starą, chińską monetę. Metal
umyślnie przecięto na połowy poprzez cienkie, delikatne
linie układające się w obraz jaskółki w locie; ptakowi po
zostało tylko jedno skrzydło. Na linii cięcia miedź błysz
czała jak bezkrwista rana. Moneta wydała mu się znajoma,
a jednocześnie, w jakiś nieokreślony sposób, obca. Zbyt
często oglądał drugą połowę jaskółki, tę połowę, którą nosił
przy sobie jako amulet na szczęście. Połowę, która trafiła
do jego rąk w innym świecie, w innym życiu.
Dawno temu, daleko, w obcym kraju.
Spojrzał na szczupłą, wyprostowaną postać Chen Yi.
- Interesująca pamiątka - powiedział głosem bez wyra
zu. - Wielka szkoda, że kłoś ją tak zniszczył. Monety z cza
sów dynastii Han to rzadkość.
- Pańskie znajomości powinny umożliwić połączenie
obu tych części - stwierdził cicho Chen.
O
1986 by Two of
a
Kind, Inc.
© tor the Polish edition by Arlekin
- Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
Warszawa 1993
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu
z Harlequin Enterprises B.V.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekołwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
- żywych czy umarłych - jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy wydawnictwa Harleąuin
i
znak serii Harlequin Bestseller są zastrzeżone.
Skład i łamanie
SfudfeO
Printed in Germany by Elsnerdruck
ISBN 83-7070-294-5
Indeks 354422
LA.
6
Elizabeth Lowell • NIE OKŁAMUJ MNIE
NIE OKŁAMUJ MNIE • Elizabeth Lowell
7
- Tak? A czy ma pan przy sobie brakującą połowę?
-Ten słowny pojedynek stracił już jakiekolwiek znaczenie.
Brakującą część trzymał w kieszeni. Pozostało mu tylko
upewnić się, że to nie przypadek sprawił, iż Chen ma tę
monetę, że to nie gra, mająca zapewnić Chińczykowi zdo
bycie jego zaufania.
Chen czekał. Twarz miał nieruchomą, podobnie jak Cat-
lin.
- Skąd pan ją ma?
- Od człowieka, który także nazywał się Chen.
- W Chinach aż roi się od Chenów.
- Tak.
Chen mocno zaciągnął się, duszącym, chińskim papie
rosem. Była to oznaka nałogu, a nie zdenerwowania. Nie
należał do ludzi, którzy łatwo się denerwują.
Ostry zapach papierosowego dymu, dziwna w intonacji
angielszczyzna Chena oraz stara chińska moneta sprawiły,
że Catlin doznał wrażenia rzeczywistości jakby ze snu. Nie
należał jednak do głupców ufających wrażeniom. Adrena
lina, krążąca w żyłach wzburzoną falą, przypominała mu,
że ta noc i ta chwila są aż nazbyt rzeczywiste, a być może
nawet śmiertelnie niebezpieczne.
- Od którego z Chenów ją pan otrzymał? - Podrzucił
zniszczoną monetę, złapał, znów podrzucił i znów złapał.
W pełni kontrolował głos i ciało - ciało gotowe na wszy
stko, nawet na śmierć.
- Dostałem ją wraz z wiadomością od... - Chen za
milkł nagle, szukając w pamięci słów, będących dokład
nym odpowiednikiem chińskiego określenia i nie znalazł
ich. - Jak nazywa się po angielsku syn bratanka bratanka
brata mojego ojca?
- Dziewiąta woda. - W głosie Catlina czuło się kpinę.
- Ach!
Dźwięk ten w niczym nie przypominał lekkiego wes
tchnienia, jakim posługują się Amerykanie. Był ostrym,
słownym potwierdzeniem zdobycia przewagi. To, bardziej
niż bezustannie palone papierosy bez filtra, fałda mongol
ska i złotawy odcień skóry, dowodziło, że Chen to miesz
kaniec Chin kontynentalnych.
- Przecięta moneta dotarła do mnie wraz z wiadomo
ścią od mojej dziewiątej wody, Chen Jiangshi.
W pamięci Catlina odżyły wspomnienia. Na chwilę
wrócił tam, do południowo-wschodniej Azji, znów poczuł
dotknięcie przesuwających się po jego rozpalonym ciele
dłoni Mei, woń jej podniecenia i paraliżujący strach, kiedy
podczas orgazmu wymierzyła mu w twarz z pistoletu. Wie
dział wtedy, że jest prawie martwy, że kobieta, która w tej
chwili wije się pod nim z rozkoszy, w następnej go zastrze
li, że został zdradzony na wiele sposobów i że nie zdoła ich
policzyć i nazwać. Strzały, konwulsyjne drganie ciała, ko
lejne strzały i leżące na nim zakrwawione zwłoki kobiety,
którą kochał. I Chen Jiangshi, padający obok maty, umiera
jący i do końca usprawiedliwiający się i przeklinający swą
zdradziecką kuzynkę, Genevieve Mei Chen Deneuve.
Później dostał przeciętą monetę i wiadomość, że pewne
go dnia dotrze do niego jej druga połowa, a także prośba,
którą może zignorować lub spełnić, według uznania.
Przyglądał się uważnie milczącemu mężczyźnie, czeka
jącemu teraz na jego decyzję.
- Jeśli mogę pomóc, pomogę - powiedział krótko. -
A co się tyczy Chen Jiangshi, to można o nim powiedzieć,
że był prawdziwym mężczyzną. Przyniósł chwałę swej
rodzinie i przodkom.
Chen pochylił się lekko. Jego cienkie, niemal białe wło
sy zafalowały.
- Powiedziano mi - szepnął - że niezależnie od noszo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]