Elizabeth Bernard- Spełnione marzenia, E-book

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elizabeth Bernard
SPEŁNIONE
MARZENIA
Rozdział pierwszy
Nazywam się Naomi Peters. Patrząc na mnie, nikt nawet by się nie domyślił,
że mogę ukrywać sekret. A nawet dwa sekrety.
Oczywiście moje sekrety nie są mroczne ani przerażające. Mój tata nie jest
tajnym agentem, a mama, młodsza siostra Karen ani kot Pebbels nie ukrywają się
przed gangiem narkotykowym. Nic podobnego. Jestem zwyczajną piętnastolatką.
Mieszkam na przedmieściu Bostonu. Nikt jednak nie domyśla się, jaka jestem
naprawdę.
Mimo faktu, że jestem już w drugiej klasie liceum imienia Paula Revere

a,
nadal zaczytuję się romansami. Pochłaniam je jak żelki w kształcie misiów.
Większość moich przyjaciółek lubi romanse. Jednak za każdym razem, kiedy
naprawdę spotykają prawdziwą miłość, przestają czytać historie o zakochanych. Ale
nie ja. Od miesięcy spotykam się z Joshem, a mimo to nadal uwielbiam romanse.
Chyba wszyscy znają te romantyczne opowieści, w których jeden pocałunek sprawia,
że cały świat zaczyna wirować przed oczami. W każdej z nich główny bohater wie, że
kobieta, którą spotyka, jest jego przeznaczeniem i że skoczyłby za nią w ogień, byle
tylko zdobyć jej miłość. To właśnie uważam za romantyczne. Tymczasem jednak
umawiam się z Joshem i nadal czekam na romans swojego życia.
Może Josh Davidson po prostu nie pasuje do romansów.
Może ja także nie jestem i nigdy nie byłam ich bohaterką. A może nie mam
racji. Pewnego zimnego, listopadowego dnia, kiedy zobaczyłam ogłoszenie naszego
szkolnego kółka teatralnego dotyczące nowego przedstawienia zatytułowanego
„Piętna i Bestia”, zaczęłam się nad tym zastanawiać.
A dzisiaj byłam taka podekscytowana. Ubrałam się do szkoły w całkiem nowe
ciuchy. Założyłam kowbojki, na które oszczędzałam przez całe lato, oraz długą
dżinsową sukienkę, która sprawiała, że moje nieokreślonego koloru oczy stały się
niebieskie.
W ten ponury, deszczowy dzień większość nastolatków snuła się po szkole z
nosem spuszczonym na kwintę. Byli przygnębieni z powodu zbliżającego się końca
semestru, a także dlatego, że nasza drużyna futbolowa poniosła trzecią w tym roku
porażkę. Ale nie ja. Kiedy zmierzałam w stronę auli, czułam się świetnie. Byłam taka
szczęśliwa... jak gdyby miało mnie spotkać coś niesamowitego.
Już wkrótce cale moje życie miało się zmienić. Byłam o tym przekonana. Ja,
nieśmiała, słodka Naomi, którą wszyscy lubili i w której widzieli typowego kujona na
prostej drodze do Harvardu, miała zrobić coś naprawdę niesłychanego! Nie
skonsultowałam swoich planów z rodzicami ani nie odbyłam setek rozmów z moją
najlepszą przyjaciółką Amandą. Nie opowiedziałam o swoich zamiarach nawet
Joshowi. Zamiast tego odłożyłam naukę w szkolnej bibliotece na później i przez
długie godziny ćwiczyłam tekst do szkolnego przedstawienia. Chciałam dostać
główną rolę.
Nikt nigdy nie spodziewałby się po mnie, że mogłabym zrobić coś takiego.
Zarówno moi rodzice, jak i najlepsi przyjaciele już dawno zdecydowali , że zostanę
prawnikiem, ale ja zawsze w skrytości serca marzyłam o tym, żeby być aktorką.
Przedstawienie „Piękna i Bestia” mogło stać się początkiem mojej kariery.
- Uspokójcie się!- Dave Martin, przewodniczący szkolnego kółka teatralnego,
MASKI, starał się przekrzyczeć tłum.
Stał naprzeciwko tablicy z ogłoszeniami, która znajdowała się przed aulą. Na
korytarzu rozbrzmiewał metaliczny trzask zamykanych szafek. Akurat dzisiaj cała
szkoła musiała przygotowywać się do zajęć w ostatniej chwili. Ci, którzy nie śpieszyli
się na lekcje, starali przecisnąć się przez tłum, żeby zobaczyć listę z obsadą. Z
minuty na minutę hałas nasilał się i stawał nie do wytrzymania.
- Słuchajcie, cofnijcie się tak, żebym mógł powiesić listę.
Tłum posłusznie zrobił kilkucentymetrowe przejście dla dużego, tęgiego
Dave’a.
- Skąd oni się tu wzięli?- jęknęła moja najlepsza przyjaciółka, Amanda
Zukowski. Kiedy opowiedziałam jej wczoraj wieczorem o przesłuchaniu, oświadczyła,
że jestem stuknięta. Chociaż chyba zaimponowało jej to, że zdobyłam się na odwagę,
żeby wystąpić przed publicznością. Na koniec dodała, że nie mam najmniejszych
szans na dostanie głównej roli. Przypomniała mi, że drugoklasiści nie grają
pierwszych skrzypiec. Zwłaszcza niedoświadczone drugoklasistki, które
prawdopodobnie są wyższe od wszystkich chłopaków z kółka teatralnego. Jednak
mimo to przyszła tutaj razem ze mną i wspólnie z Maxem Munozem oraz Joshem
dodawała mi otuchy.
Potrzebowałam ich wsparcia jak nigdy przedtem. Tak naprawdę nie wiem, co
mnie opętało, żeby wziąć udział w tych przesłuchaniach, oczywiście poza chęcią
przeżycia romansu wszechczasów. Ale jednego byłam pewna, najbardziej na świecie
pragnęłam zostać gwiazdą. I właśnie to jest mój największy sekret. Od kiedy
skończyłam pięć lat i zagrałam w jasełkach największego anioła z największą
aureolą, zawsze marzyłam o Hollywood, Brodwayu, a nawet o telewizji. Po prostu aż
do dzisiaj byłam zbyt nieśmiała, żeby zrealizować swoje plany.
Moje pierwsze, jedyne do tej pory, sceniczne doświadczenie nawet w
najmniejszym stopniu nie dodało mi otuchy. W czasie występu skrzydła zaplątały się
w kurtynę, a kiedy spadłam, pociągnęłam za sobą połowę dekoracji. Cała widownia
zaśmiewała się do łez. Właśnie wtedy poznałam strach przed występami na scenie.
Moje marzenia legły w gruzach. Oczywiście nadal mogłam starać się o role
komediowe, ale dla mnie liczyły się tylko filmy o miłości.
Rozległ się pierwszy dzwonek. Tłum napierał na tablicę ogłoszeń. Powoli
zaczynałam żałować, że nie poprzestałam na marzeniach.
- Idiotka. Jaka ja jestem głupia, że w ogóle próbowałam- wymamrotałam pod
nosem.- Nie wiem, po co w ogóle chcę spojrzeć na tę listę z obsadą.
Mimo to wyciągnęłam szyję i starałam się dojrzeć tablicę ponad głowami kilku
chłopaków.
- Chyba brakowało mi w życiu porażek – powiedziałam smętnie.- Na pewno
spartaczyłam występ w czasie przesłuchania.
- Słowo porażka nie występuje w słowniku Naomi Peters- odezwała się
Amanda, która stała tuż obok mnie. Chociaż na chwilę przestała wieszać się na
ramieniu Maxa. Od kiedy zaczęli się ze sobą spotykać, stali się tacy nierozłączni. Bez
przerwy trzymali się za ręce i z każdym dniem coraz bardziej przypominali precle.
Zaróżowione policzki Amandy kontrastowały z jej jasną cerą. Szczęście, które
od niej biło, stawało się prawie namacalne. Kiedy przepychała się w stronę tablicy
ogłoszeń, wyglądała dokładnie tak, jak moim zdaniem powinien wyglądać ktoś
zakochany.
Niestety ja tak nie wyglądam. Ani Josh. Zakochani sprawiają wrażenie
nieobecnych, trochę zakręconych i przez cały czas myślą tylko o sobie. A ja nie
potrafiłam myśleć o niczym innym poza sztuką.
Z kolei Josh nie mógł zapomnieć o drugim dzwonku, który rozległ się na
korytarzu. Spojrzał nerwowo na zegarek, a potem rzucił okiem w stronę szafek. W
końcu popatrzył na mnie i westchnął. Ale to nie było miłosne westchnienie, tylko takie,
które zdawało się mówić: ”Nie spóźnimy się na zajęcia”. Z Joshem spotykam się
dopiero od kilku miesięcy, ale jesteśmy dobrymi znajomymi od piątej klasy
podstawówki. Możecie mi wierzyć, znam go bardzo dobrze i jestem przekonana, że to
nie było miłosne westchnienie.
Amanda puściła ramię Maxa i wepchnęła się przede mnie i Josha. Co prawda
moja przyjaciółka jest niska i ma zaledwie piętnaście lat, ale już dawno posiadła
umiejętność torowania sobie przejścia w tłumie. I za to bardzo ją podziwiam.
- Nadchodzę- zaszczebiotała, a tłum zaczął się przednią rozstępować niczym
wody Morza Czerwonego. Wahałam się przez chwilę w obawie, że ktoś mógłby mnie
zauważyć, ale Amanda złapała mnie za rękaw nowej, zamszowej kurtki i pociągnęła
za sobą.- Nie chcę słyszeć ani słowa więcej o partaczeniu, Naomi- zagroziła. – Nigdy
w życiu niczego nie skopałaś. Jesteś najlepsza we wszystkim, co robisz. Jesteś
przyszłą przewodniczącą uniwersyteckiego stowarzyszenia Phi Beta Kappa.
- Wolałabym zostać przyszłą Piękną. Ale i tak wielkie dzięki. – Te słowa
zabrzmiały tak śmiesznie, że obie z Amandą wymieniłyśmy spojrzenia, które
znałyśmy od dziecka, i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Max zawtórował nam.
- Uważam, że Naomi doskonale pasuje do roli Pięknej... – Posłał mi
zniewalający uśmiech i poprawił okulary na nosie. Poczułam, że się czerwienię, ale
zrobiło mi się przyjemnie. Wszyscy zwykli nazywać mnie Zapałką, bo byłam
przeraźliwie chuda. Na szczęście przez ostatni rok nabrałam trochę ciała.- Jest taka
ładna, że nadaje się do tej roli- dodał.
- To powinna być twoja kwestia- poinformowała Josha Amanda.
- Kwestia?- Josh przeczesał palcami krótkie jasne włosy. Sprawiał wrażenie
zakłopotanego. Zawsze kiedy tak wyglądał, miałam ochotę go przytulić, ale nie z
czułością, ale tak po przyjacielsku. Josh jest naprawdę słodki i doskonale pasuje do
roli przyjaciela. Mierzy ponad metr osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Jest
piegowaty, ma szerokie ramiona i pogodny uśmiech, który sprawia, że połowa
dziewczyn w naszej szkole prawie mdleje na jego widok. Na szczęście Josh nie ma
zielonego pojęcia, jak bardzo jest przystojny. Znam go zbyt długo, żeby ugięły się
pode mną kolana, kiedy jest blisko mnie.
Po cotygodniowym poniedziałkowym meczu w drużynie tenisowej był lekko
otępiały. Ale jego wygląd nie powinien nikogo zmylić. W rzeczywistości Josh jest
najlepszym uczniem w naszej szkole. Przewodzi klubowi dyskusyjnemu i jeszcze
nigdy nie spadł z pierwszego miejsca rankingu. Poza tym ostatnio poprosił komitet
organizacyjny, żeby pozwolono mu założyć klub dla przyszłych prawników, Orły
Temidy. Zupełnie jednak nie potrafi poruszać się na gruncie życia osobistego. Kiedy
sprawy zaczynają dotyczyć bliskich mu osób, czuje się zakłopotany i zbity z tropu.
- Chyba coś przegapiłem- mruknął w końcu.
- Jesteś jej chłopakiem – powiedziała dobitnie Amanda.- Powinieneś
oświadczyć, że jest najpiękniejsza na świecie i nikt nie ma większych od niej szans,
żeby dostać rolę Pięknej.
- Przecież to oczywiste, że jesteś piękna- zwrócił się do mnie Josh, tak jak
gdyby chciał mnie zapewnić, że niebo jest niebieskie albo że na lunch mogłabym
zjeść pizzę z kiełbasą. -Oczywiście byłoby świetnie gdybyś dostała tę rolę, ale
przecież tak czy inaczej nie chcesz zostać aktorką. Lepiej już chodźmy, inaczej
spóźnimy się na lekcje. Nie mogę podpaść panu Dunsmore’owi.
Byłam na niego zła, ale nie miałam czasu, żeby się nim przejmować.
Amanda stała z nosem przyklejonym do listy, a ja tuż za nią. W tej samej chwili
dostrzegłam swoje nazwisko. Przez chwilę litery tańczyły mi przed oczami i miałam
wrażenie, że zaraz zemdleje.
- Udało się!- Wrzasnęła moja przyjaciółka.
- Udało się- wyszeptałam. Głos uwiązł mi w gardle. Krew odpływała mi z
twarzy.- Dostałam główną rolę. Nie mogę w to uwierzyć- wykrztusiłam z trudem tych
kilka słów. Odniosłam wrażenie, że kolana mam z waty. Musiałam się wesprzeć na
ramieniu przyjaciółki. – To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
- Ale to prawda.- Amanda była ze mnie dumna. Wyprostowałam się i
uśmiechnęłam szeroko, a ona odwzajemniła uśmiech. – Zawsze wiedziałam, że
jesteś dobra, ale myślałam, że nikt nie da szansy drugoklasistce. Bardzo się cieszę,
Naomi. – Uścisnęła mnie i zaczęła kręcić się razem ze mną w kółko. Max poklepał
mnie po plecach.
Josh wyrwał mnie z objęć Amandy i przytulił mocno. Poczułam miękki dotyk
jego flanelowej koszuli na twarzy. Byłam absolutnie szczęśliwa.
Już dawno się nauczyłam, że szczęście jest ulotne. W jednej sekundzie
czujesz, że możesz przenosić góry, a już po chwili zanurzasz się w oceanie rozpaczy.
Kiedyś martwiłam się, że takie huśtawki nastrojów przytrafiają mi się wyjątkowo
często, ale mama zapewniła mnie, że to normalne, kiedy ma się piętnaście lat.
- O nie!- Amanda zmarszczyła czoło. – Spójrz tylko, komu przypadła w
zaszczycie główna rola męska!
Główna rola męska. Rola Bestii. Jak mogłam zapomnieć o Bestii? Piękna nie
może istnieć bez Bestii. A mimo to wczoraj na przesłuchaniu nawet przez chwilę nie
zastanowiłam się, kto zagra ze mną w duecie. Całą uwagę skupiłam na Pięknej.
Zastanawiałam się, jak powinnam się poruszać, co myśleć jak, modulować głos. Tego
dnia chciałam skupić się tylko na niej i nie zaprzątać sobie myśli nikim innym. Moi
rodzice, przyjaciele i nauczyciele twierdzą, że umiejętność absolutnej koncentracji jest
jedną z moich największych zalet.
- Złe wiadomości- westchnęła, a potem wzdrygnęła się.- Fuj!
- Fuj?- powtórzyłam niepewnie. Nie spodobał mi się jej ton. Najwyraźniej
miała na myśli coś oślizgłego, wręcz wstrętnego. Spojrzałam na grupę chłopców,
którzy z uwagą czytali listę z obsadą. Czy jeden z nich dostał główną rolę? Żaden nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl