Elias, analiza dzieła muzycznego umk

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
330
Przyczynki
do
socjogenezy
cywilizacji
Zachodu
bia, każdy senior siedząc na swoim zamku lub zamkach
rządzi swą posiadłością lub posiadłościami niczym
władca swym państwem. Władza nominalnych panów
lennych, nadrzędnych zwierzchników, jest znikoma.
Nieubłagane mechanizmy gry popytu i podaży, które
faktycznie rozporządzającego ziemią lennika czyniły
na ogół mniej zależnym od opieki pana lennego niż
pana lennego od usług lennika, dokonały swego dzieła.
Dezintegracja posiadłości, przejście ziemi spod rozpo-
rządzalności króla w zhierarchizowaną rozporządzal-
ność społeczeństwa wojowników jako całości — a na
tym właśnie polega proces „feudalizacji" — osiągnęła
skrajne granice. Ale system napięć społecznych, jaki
się wytwarza na gruncie tej przemożnej dezintegracji,
kryje w sobie zarazem bodźce do nowej ewolucji we
wręcz przeciwnym kierunku, do nowej centralizacji.
/ • SOCJOGENEZA LIRYKI TRUBADURÓW
I
DW9RNYCH
FORM TOWARZYSKICH
1. W procesie feudalizacji można wyróżnić dwie fa­
zy: fazę skrajnej dezintegracji, o której właśnie była
mowa, następnie zaś fazę, w której rozpoczyna się pro­
ces odwrotny, w której pojawiają się pierwsze, chwiej­
ne jeszcze, formy reintegracji na nieco większą skalę.
Zapoczątkowany zostaje wówczas, jeśli przyjmiemy
ów stan skrajnej dezintegracji za punkt wyjściowy,
długotrwały proces historyczny, w którego przebiegu
coraz większe obszary i społeczności ludzkie objęte zo­
stają siecią interdependencji i organizują się w końcu
w ściślej zintegrowane jednostki.
,,W X i jeszcze w XI stuleciu proces rozdrabniania
postępuje coraz dalej. Wydawało się, że nikt już nie
utrzyma władzy w dostatecznie wielkim zasięgu tery­
torialnym, by móc podejmować jakieś skuteczne dzia­
łania. Lenna, szanse sprawowania władzy, prawa roz­
drabniają się coraz bardziej... Od góry do dołu, wzdłuż
całej hierarchicznej drabiny, wszelka władza ulega co­
raz większej dezintegracji.
Potem, już w XI, szczególnie zaś w XII stuleciu, na­
stępuje reakcja. Zachodzi tu zjawisko, które w różnych
formach wielokrotnie powtarzało się w dziejach. Pa­
nowie lenni, lepiej uplasowani i mający większe szan­
se, opanowują ruch feudalny. Nadają oni ustalające­
mu się prawu feudalnemu nową treść. Interpretują je
na niekorzyść swoich wasali. Wysiłkom ich sprzyjają
określone warunki historyczne... Reakcja ta ma począt­
kowo na celu konsolidację osiągniętej już pozycji."
4
Z chwilą przejścia społeczeństwa wojowników z fa­
zy mobilnej, otwierającej przed jednostką stosunkowo
Przyczynki
do
sooyogenezy
cywilizacji
Zachodu
Socjogenaza
liryki
trubadurów
i
dwornych
iorm
333
wielkie możliwości kariery lub ekspansji, w fazę o co­
raz bardziej ograniczonych możliwościach, w której
każdy przede wszystkim stara się utrzymać i ugrunto­
wać swój stan posiadania, zmienia się ponownie stosu­
nek sił między wojownikami, którzy rozsiani po całym
terytorium kraju siedzą na swych zamkach niczym „re-
guli", suwerenni królikowie; nieliczni bogatsi i więksi
panowie feudalni zyskują na sile społecznej w porów­
naniu z licznymi pomniejszymi.
O mechanizmie monopolu, który zaczyna teraz dzia­
łać, będzie jeszcze mowa dalej. Tutaj wskażemy tylko
na jeden czynnik tego mechanizmu, który odtąd coraz
skuteczniej działa na korzyść niewielu wielkich i na
niekorzyść licznych pomniejszych członków społecz­
ności wojowników: na znaczenie stopniowej komer­
cjalizacji. Sieć zależności wzajemnych, gra popytu i po­
daży w odniesieniu do ziemi, opieki i usług jest w
mało zróżnicowanym społeczeństwie X, a także XI wie­
ku prosta w swej strukturze. Sieć ta komplikuje się —
z wolna w XI, wydatniej i szybciej w XII stuleciu. Przy
obecnym stanie badań trudno jest określić dokładniej
wzrost wymiany handlowej i ilości pieniędzy znajdu­
jących się w tym czasie w obiegu. A tylko na tej pod­
stawie można by ściślej określić zmiany, jakie dokona­
ły się w układzie sił społecznych. Musimy więc po­
przestać na stwierdzeniu, że podział pracy, sektor go­
spodarki rynkowej i pieniężnej powiększa się w tym
społeczeństwie, jakkolwiek wciąż jeszcze i na długo
znaczną przewagę zachowuje forma naturalna gospo­
darki. Ten wzrost obrotów handlowych i pieniężnych
przynosi znacznie większe korzyści bogatym i wielkim
właścicielom ziemskim niż ogółowi pomniejszych. Ci
ostatni przeważnie żyją w swoich włościach tak, jak
żyli przedtem. Konsumują bezpośrednio to, co przyno­
szą im ich dobra, a ich udział w wymianie towarowej,
w obrotach handlowych jest minimalny. Tamci nato­
miast wpleceni są w sieć stosunków handlowych nie
tylko dzięki sprzedaży nadwyżek plonów, jakie przy­
noszą im ich włości. Również osady rzemieślników
i kupców, miasta, powstają przeważnie przy warow­
nych zamkach i osiedlach administracyjnych wielkich
domen, i choć stosunki między wielkimi panami a ko-
munami na ich terytorium są wciąż jeszcze płynne,
choć oscylują między nieufnością, wrogością, otwartą
walką i pokojowymi układami, w ostatecznym rachun­
ku wzmacniają one — podobnie jak daniny, które
z nich płyną — wielkich właścicieli ziemskich wobec
pomniejszych. Otwierają one możliwości, które wypro­
wadzają z błędnego koła nadawania lenn w zamian za
usługi i przywłaszczania sobie lenna przez lennika,
możliwości przeciwdziałające siłom odśrodkowym. Na
dworach wielkich panów feudalnych, dzięki ich bezpo­
średnim lub pośrednim powiązaniom z siecią handlo­
wą, nagromadza się — czy to w naturaliach, czy to w
pieniądzu lub kruszcach szlachetnych — bogactwo,
którego brak drobnym właścicielom ziemskim. Możli­
wości te zbiegają się z rosnącym poszukiwaniem szans,
rosnącą podażą usług ze strony upośledzonych wojow­
ników i innych wyrugowanych z ziemi jednostek. Im
mniejsze są możliwości ekspansji społeczeństwa, tym
większa powstaje armia rezerwowa wszelkich warstw,
nie wyłączając warstwy wyższej. Liczni członkowie
także i tej warstwy są zadowoleni wówczas, jeśli otrzy­
mawszy jakąkolwiek funkcję na dworach wielkich pa­
nów znajdą choćby dach nad głową, przyodziewek
i utrzymanie; a jeśli dzięki łasce wielkiego pana uda się
im czasem dostać skrawek ziemi, lenno, to jest to już
poczytywane za szczególny dar fortuny. Znany dobrze
w Niemczech los Waltera von der Vogelweide jest pod
tym względem typowy również dla kolei życia wielu
ludzi we Francji. A znając podłoże tych przymusowych
sytuacji społecznych, możemy się w pewnym stopniu
domyślać, ile to upokorzeń, daremnych replik i rozcza­
rowań kryło się za okrzykiem Waltera: „A więc mam
swoje lennol"
2. Dwory wielkich panów feudalnych, królów, ksią­
żąt, hrabiów, baronów lub, by użyć ogólniejszego okre­
ślenia, panów terytorialnych, przyciągają więc dzięki
nagromadzeniu się bogactw w komorach ich zamków
coraz większą liczbę ludzi. Analogiczne procesy za­
chodzić będą w kilkaset lat później, niejako na wyż­
szym szczeblu integracji, na dworach absolutnych ksią­
żąt i królów. Ale wówczas sieć powiązań będzie już w
społeczeństwie tak gęsta i rozległa, rozwój handlu
334
Przyczynki
do
soc/ogenezy
cywilizacji
Zachodu
Socjogeneza
liryki
trubadurów
i
dwornych
iorm
335
i obrotów pieniężnych tak znaczny, że regularne do­
chody z podatków płynących z całego terytorium pod­
ległego absolutnemu władcy i stałe wojsko, utrzymy­
wane przezeń z tych dochodów i rekrutujące się z sy­
nów chłopskich i mieszczańskich, z oficerami szlache­
ckiego rodu, paraliżować będą na obszarze całego kra­
ju tendencje do niezawisłości szlacheckich panów wło­
ści. Tutaj jednak, w XII stuleciu, integracja, sieć ko­
munikacyjna i sieć powiązań handlowych nie jest jesz­
cze tak rozwinięta. Na obszarach rzędu królestwa nie­
podobna jeszcze przeciwdziałać siłom odśrodkowym;
skutecznie i w sposób trwały; nawet na terytoriach
wielkości księstw lub hrabstw wciąż jeszcze jest bardzo
trudno poskramiać wasali, którzy pragną wyzwolić swe
włości spod władzy pana lennego; przeważnie udaje
się to osiągnąć dopiero po mniej lub bardziej wytężo­
nych walkach. Przyrost siły społecznej zawdzięczają
bogatsi panowie feudalni przede wszystkim rozmia­
rom swych domen, a więc posiadłości bezpośrednio
przez nich zarządzanych, nie nadawanych w lenno; po­
siadacze tytułu królewskiego pod tym względem nie
różnią się wcale od innych wielkich panów feudalnych.
Możliwości, jakie dzięki ich wielkim posiadłościom'
otwiera przed nimi udział w wymianie handlowej, dają
im przewagę, również militarną, nad drobnymi, samo­
wystarczalnymi rycerzami, początkowo w granicach
danej dzielnicy; tutaj nawet przy ówczesnej skąpej sie­
ci dróg i kiepskich warunkach komunikacyjnych inter­
wencja władzy centralnej nie jest tak trudna. I wszy­
stko to razem wzięte zapewnia na tym szczeblu roz­
woju szczególne znaczenie społeczne panom władają­
cym terytoriami średniej wielkości, mniejszymi niż
obszar królestwa czy „państwa" w późniejszym tego
słowa znaczeniu, większymi zaś niż obszar przecięt­
nych dóbr rycerskich.
Nie znaczy to jednak bynajmniej, że możliwe było
na tym szczeblu rozwoju stworzenie rzeczywiście sta­
bilnego aparatu władzy, aparatu administracyjnego,
obejmującego obszar większego terytorium. Wzajem­
na zależność poszczególnych dzielnic i nasycenie pie­
niędzmi nie osiągnęły jeszcze takiego stopnia, by umoż­
liwić największym i najbogatszym panom feudalnym,
jakiegoś terytorium stworzenie kadry urzędniczej,
opłacanej wyłącznie lub choćby tylko w przeważającej
części pieniędzmi, i tym samym ściślejszą centraliza­
cję. Potrzeba było wielu walk, które zresztą wciąż wy­
buchały na nowo, zanim książęta, królowie, hrabiowie
zdołali ugruntować swą siłę społeczną, choćby tylko w
granicach swego własnego terytorium; i bez względu
na rezultat tych walk wasale, drobni i średni rycerze,
w dalszym ciągu korzystali z suwerennych nieledwie
praw na obszarze swych włości i rządzili się tu nadal
niczym mali królikowie. Podczas gdy jednak.dwory
wielkich panów feudalnych zaludniały się coraz bar­
dziej, podczas gdy zapełniały się komory zamkowe
i zaczynał wzrastać udział tych dworów w wymianie
towarowej, większość drobnych rycerzy wiodła w dal­
szym ciągu żywot samowystarczalny i często ograni­
czony. Brali oni od chłopów, co tylko było do wzięcia;
z trudem żywili paru sług i licznych synów i córki;
bezustannie waśnili się między sobą. A jedyną formą,
w jakiej mogli uzupełnić plony własnych pól, była
grabież pól należących do innych, zwłaszcza plądro­
wanie włości opactw i klasztorów, później zaś, stopnio­
wo, gdy wzrósł obieg pieniądza, a tym samym również
potrzeba pieniędzy, napady na miasta, transporty to­
warów i okup pieniężny ściągany z jeńców wojennych.
Wojna, grabież, napady rabunkowe były dla prowa­
dzących gospodarkę naturalną wojowników regularną
formą zarobkowania, jedyną zresztą, jaka była dla nich
dostępna; i im nędzniejszy pędzili żywot, tym bardziej
skazani byli na tę właśnie formę zarobkowania.
Wzrastająca powoli komercjalizacja i monetaryza-
cja sprzyjała przeto faktycznie nielicznym wielkim pa­
nom feudalnym, panom rozległych włości, zwiększając
ich przewagę nad masą późniejszych feudałów. Wszak­
że ta przewaga królów, książąt i hrabiów nie była jesz­
cze tak wielka jak później, w epoce absolutyzmu.
3. Jak już wspomniano, analogiczne przesuwania się
punktów ciężkości zachodzą niejednokrotnie w dzie­
jach. Obserwatorowi XX wieku najlepiej znana jest
z doświadczenia zaostrzająca się dyferencjacja między
wielkoburżuazyjnymi a drobnomieszczańskimi war­
stwami. Również i tu po fazie wolnej walki konkuren-
336
Przyczynki
do
socfogenezy
cywilizacji
Zachodu
.Socjogeneza
liryki
trubadurów
i
dwornych
lorm
337
cyjnej, dającej względnie duże szanse awansu socjal­
nego i bogacenia się także drobniejszym i średnim po­
siadaczom, punkt ciężkości w łonie burżuazji przesuwa
się stopniowo na niekorzyść słabszych ekonomicznie,
a na korzyść ekonomicznie silniejszych grup. Posiada­
czowi drobnego lub średniego kapitału coraz trudniej
jest dojść do dużego majątku, jeśli pominąć większe,
nowo otwierające się gałęzie gospodarki. Rośnie bez­
pośrednia lub pośrednia zależność drobnych i średnich
kapitalistów od wielkich. I podczas gdy pierwsi widzą
dla siebie coraz mniej szans, przed drugimi automa­
tycznie niemal otwierają się coraz to nowe szanse bo­
gacenia się.
Analogiczne zjawisko zachodziło w zachodniofran-
kijskim społeczeństwie rycerskim pod koniec XI
i w XII wieku. Możliwości ekspansji opartego w prze­
ważającej mierze na gospodarce naturalnej sektora
agrarnego społeczeństwa były niemal zupełnie wyczer­
pane. Podział pracy, a wraz z nim sektor komercjalny,
rozwijał się jeszcze i rozrastał, choć tu i ówdzie wy­
stępowały pewne tendencje regresywne. Ogół rycerzy,
posiadaczy włości, niewiele osiągnął korzyści z tej eks­
pansji. Nieliczni wielcy posiadacze dóbr mieli w niej
udział i czerpali z niej korzyści. Pociągało to za sobą
zróżnicowanie w samej feudalnej społeczności rycer­
skiej, które siłą rzeczy musiało się odbić na poziomie
i stylu życia.
„Społeczeństwo feudalne jako całość — mówi Lu-
chaire w swym niezrównanym opisie społeczeństwa
epoki Filipa Augusta — wyłączając pewną elitę..., nie
zmienia prawie swoich zwyczajów i obyczajów od LX
stulecia. Wszędzie niemal rycerz jest nadal brutalnym
zabijaką i grabieżcą; wyrusza na wojnę, walczy na tur­
niejach, spędza okresy pokoju na łowach, rujnuje się
przez swoją rozrzutność i marnotrawstwo, ciemięży
chłopów, gnębi sąsiadów i plądruje posiadłości ko­
ścielne."
5
Warstwy społeczne wciągnięte w krąg pogłębiają­
cego się podziału pracy i monetaryzacji są w ciągłym
ruchu; pozostałe trwają w stanie zastoju i tylko z opo­
rami i niejako biernie wciągane są w wir sił niosących
przemiany. Nigdy, oczywiście, nie jest całkiem słuszne
twierdzenie, że ta lub inna warstwa jest „wyizolowana"
z rozwoju historycznego. Można natomiast stwierdzić,
co następuje: warunki życia pomniejszych panów wło­
ści lub rycerzy zmieniają się bardzo powoli. Nie są oni
włączeni bezpośrednio w sieć wymiany towarowej
i cyrkulacji pieniądza, w szybszy ruch, jaki wnosi w
społeczeństwo pieniądz. A reperkusje i wstrząsy, jakie,
powoduje dynamika ruchów społecznych, są dla nich,
gdy je zaczynają odczuwać, z reguły niepomyślne.
Wszystko to są zakłócenia, których panowie włości,
podobnie jak chłopi, przeważnie nie rozumieją i które
często są im nienawistne, chyba że wyparci z autar­
kicznej egzystencji zostają w mniejszym lub większym
stopniu przymusowo wpędzeni w krąg warstw bardziej
zdynamizowanych. Spożywają to, co przynosi im ich
ziemia, ich obory i praca poddanych. Pod tym wzglę­
dem nic się nie zmienia. Gdy przyciśnie ich bieda lub
pragną uzyskać więcej, uciekają się do przemocy zbroj­
nej, podejmują wyprawy łupieżcze, grabią, plądrują.
Jest to egzystencja przejrzysta, prosta w swojej struk­
turze i niezależna; tutaj rycerze, jak znacznie później
jeszcze chłopi, są i pozostają w pewnym sensie pana­
mi na swojej ziemi. Podatki, handel, pieniądz, wzrost
i spadek cen rynkowych, wszystko to są dla nich zja­
wiska obce i często wrogie, przynależne do innego
świata.
Sektor gospodarki naturalnej, który w średniowie­
czu i jeszcze długo później obejmuje przeważną część
społeczeństwa, nie jest, oczywiście, w zaraniu średnio­
wiecza wyłączony poza nawias zachodzących zmian
społeczno-historycznych. Ale niezależnie od wszyst­
kich wstrząsów, tempo istotnych zmian w tym sektorze
jest bardzo powolne w porównaniu ze zmianami w in­
nych sektorach. Nie jest on „wyizolowany" z rozwoju
historycznego; ale dla bardzo wielkiej rzeszy ludzi w
średniowieczu i właściwie dopiero w późnych czasach
nowożytnych dla coraz mniejszej ich liczby reprodu­
kują się w nim wciąż te same warunki życia. Tutaj na­
dal produkuje się i konsumuje przeważnie na miejscu
i w ramach tej samej jednostki gospodarczej. Bardziej
rozległe, ponadlokalne powiązania, obejmujące inne
grupy społeczeństwa, dają się tu odczuć dopiero późno
22
— Przemiany obyczajów
333
Przyczynki
do
aocjogenezy
cywilizacji
Zachodu
Soc jogeneza
liryki
trubadurów
i
dwornych
iorm
339
i pośrednio. Podział pracy i technika pracy, które szyb­
ciej rozwijają się w sektorze skomercjalizowanym, tu­
taj zmieniają się bardzo powoli.
I dlatego też o wiele później nakładają się na psychi­
kę ludzi owe swoiste przymusy, owe ostrzejsze regula­
cje i hamulce, które w sieci powiązań późniejszych, w
sieci pogłębionego podziału funkcyj, z jej rosnącą mno­
gością widocznych i niewidocznych zależności, kształ­
tują człowieka. Tutaj reakcje emocjonalne i zachowa­
nia oporniej i znacznie wolniej ulegają cywilizacji.
Jak już powiedziano, ten oparty na gospodarce na­
turalnej sektor agrarny z cechującym go nieznacznym
podziałem pracy, słabymi powiązaniami ponadlokal-
nymi i wielką inercją obejmuje w średniowieczu i jesz­
cze długo później przeważającą część ludności. Żeby
móc rzeczywiście zrozumieć proces cywilizacji, trzeba
sobie uświadomić tę polifonię historii, powolne tempo
ewolucji jednej warstwy, szybsze ewolucji innych
i proporcję, jaka między nimi zachodzi. Panowie tego
wielkiego, mało dynamicznego agrarnego sektora świa­
ta średniowiecznego, rycerze, w przeważającej więk­
szości nie są w swym zachowaniu i popędach skrępo­
wani bezpośrednimi więzami pieniądza; jedynym po­
średnikiem w zdobywaniu środków utrzymania jest
dla nich w zasadzie miecz, wolni są przeto od wszelkiej
innej bezpośredniej zależności. Do powściągania afek­
tów może zmusić rycerza co najwyżej niebezpieczeń­
stwo, że może zostać pokonany fizycznie, zagrożenie
ze strony przeciwnika mającego zdecydowaną nad nim
przewagę, a więc bezpośredni przymus zewnętrzny.
Poza tym afekty jego wyładowują się swobodnie, nie
przytłumione, zarówno w pełnych grozy, jak i ra­
dosnych momentach życia. Czas jego — a czas, podob­
nie jak pieniądz, jest funkcją interdependencji spo­
łecznej — w nieznacznym tylko stopniu jest odmie­
rzany i regulowany przez zależność od innych. To samo
dotyczy jego instynktów. Jest on dziki, okrutny, skłon­
ny do wybuchów i doraźnego zaspokajania swych
żądz. Może sobie być taki. Mało co w jego sytuacji
zmusza go do narzucania sobie przymusu; uwarunko­
wanie jego nie sprzyja wykształcaniu tego, co można
by nazwać surowym i stabilnym superego, co jest po-
chodną przymusów zewnętrznych i zewnętrznych za­
leżności, przetransponowanych w przymusy wewnętrz­
na.
U schyłku średniowiecza jest już bodaj nieco więk­
sza liczba rycerzy wciągnięta w sferę oddziaływania
wielkich feudalnych dworów rycerskich; przykłady,
które (na podstawie serii obrazów) przytoczyliśmy dla
zilustrowania życia rycerza (patrz część II, s. 295 i in.),
pochodzą z tego właśnie kręgu. Ogół jednak rycerzy
żył również jeszcze w tych czasach niewiele inaczej
niż w IX lub X wieku. Co więcej, malejąca wprawdzie
stopniowo liczba panów włości długo jeszcze wiodła
podobny żywot nawet w późniejszym okresie. I jeśli
zawierzyć pisarce tej miary co George Sand — a za­
pewnia ona o prawdziwości historycznej swej relacji —
takie nieokiełznane indywidua, relikty feudalnego
średniowiecza, dochowały się jeszcze w zakątkach
prowincji francuskiej niemal do rewolucji 1789 roku,
tylko że jeszcze bardziej zdziczałe, okrutne, zastraszo­
ne, bo zepchnięte na margines życia społecznego. Opi­
suje ona w noweli
Mauprat
życie w jednym z tych
ostatnich zamczysk, które nie tyle dlatego, że same się
zmieniły, lecz dlatego, że zmieniło się społeczeństwo
dokoła, przybrały teraz charakter jaskini zbójeckiej:
„Mon grand-père était dès lors avec ses huit fils le dernier
débris que notre province eût conservé de cette race de petits
tyrans féodaux dont la France avait été couverte et infestée pen-
dant tant de siècles. La civilisation, qui marchait rapidement vers
la grande convulsion révolutionnaire, effaçait de plus en plus
ces exactions et ces brigandages organisés. Les lumières de
l'éducation, une sorte de bon goût, reflet lointain d'une cour
galante, et peutêtre le pressentiment d'un réveil prochain et
terrible du peuple pénétraient dans les châteaux et jusque dans le
manoir à demi-rustique des gentillâtres."
„Dziad mój — mówi bohater opowiadania — był
więc wraz ze swymi ośmioma synami ostatnim z naszej
prowincji reliktem owego
gatunku
małych tyranów
feudalnych, których przez długie wieki tyle się pano­
szyło we Francji. Cywilizacja, postępująca szybko
ku
wielkiej konwulsji rewolucyjnej, przyhamowała stop­
niowo te akty gwałtu, wymuszenia
i
zorganizowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • upanicza.keep.pl